niedziela, 29 czerwca 2008

Do Otwocka przez Czesk

Niedziela (29.06.2008) przywitała mnie silnym wiatrem i deszczowymi chmurami, jednak o 10 byłem umówiony z koleżanką Kasią pod konstancińską tężnią. Kasia nigdy nie była w Czersku, więc poprosiła mnie o nawigację do ruin zamku. Ja postanowiłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i przy okazji zrobić całą masę otwockich waypointów.



Do tężni dotarłem bez większych problemów. Czas jazdy minimalnie ponad godzinę. Na miejscu postanowiłem sprawdzić jak się miewa zeszłoroczny waypoint Cbulla. Jak się okazało - świetnie :)
Drogę do Czerska uprzyjemniały mi zdobyte czereśnie, których pełna kieszeń starczyła prawie do samego Otwocku. W ruinach zamku dzisiaj odbywał się turniej łuczniczy, ale raczej żaden ze zwiedzających nie przyjechał do Czerska w celu wzięcia w nim udziału.




Wyruszenie w dalszą drogę opóźniło się ze względu na flaka jakiego złapałem. Jeśli dobrze mi się wydaje była to moja pierwsza przebita dętka w tym roku. Po kilkunastu minutach rower był już gotowy do drogi, wkrótce przebiliśmy się na drugą stronę Wisły i rozpoczął się rajd po waypointach. Nie bez problemów, ale założony plan udało się zrealizować: #292, #293, #317, #318, #319, #320, #321, #339, #340 - zaliczone, chociaż szkoda, że tak słabo punktowane. Wycieczka przez pewnie czas zostawi ślad nie tylko w moich myślach, ale na moim ciele - oberwałem gałęzią (gdyby nie kask, to mogłoby się to kiepsko skończyć) i zyskałem pokaźną szramę na szyi.




W sumie wycieczka udana, chociaż myśli cały czas mi zaprząta sprawa sprzed prawie miesiąca. Nie mogłem jakoś czerpać do końca radości z wyprawy i nie widzę też perspektyw na poprawę sytuacji.

TRASA (126 km)
GALERIA

sobota, 28 czerwca 2008

Wizualizacja Wypraw WPG

Wyprawy Waypointgame doczekały się mapki na której można zapoznać się z dotychczas opisanymi trasami. Na razie projekt jest w bardzo wstępnej fazie, ale już posiada podstawową funkcjonalność:
- wczytywanie tras z plików xml,
- dostosowanie widoku mapy w taki sposób aby wszystkie trasy były widoczne,
- automatyczne zliczanie kilometrów (algorytm Dyźka. Dzięki).

Testowa wersja (bez podlinkowanych opisów), zapraszam do przesyłania uwag.

piątek, 27 czerwca 2008

Zaproszenia: termy i centrum

W cyklu Zaproszenia przedstawiam istotne wg mnie wydarzenia, które mogą być ciekawe, ważne i które niekiedy wybiegają znacznie ponad szereg przeciętnych, skomercjalizowanych imprez publicznych.

1. Termy Mszczonowskie
Termy to wg encyklopedii PWN łaźnie publiczne w starożytnych miastach rzymskich. Taką też nazwę otrzymał kompleks basenów geotermalnych w pobliskim Mszczonowie. Jest to druga tego typu inicjatywa w Polsce (po Zakopanem). Gorąca woda spod 1700 m pod poziomem ziemi jest pompowana do kilku basenów, część na wolnym powietrzu. Woda ma podobno walory lecznicze. Obok basenu zbudowano całoroczne lodowisko. Ceny bardzo atrakcyjne, w granicach cen na zwykłych basenach.
Tak w skrócie można opisać to wspaniałe przedsięwzięcie. Jest to coś nowego, a zarazem unikalnego. Byłem w Mszczonowie późną jesienią zeszłego roku na wyjeździe naukowym do pobliskiej ciepłowni geotermalnej. Już wtedy basen był na ustach obsługi. Miasto wiąże z nim duże nadzieje.
Mam nadzieję, że uda się w niedługiej przyszłości zorganizować wspólną wyprawę kąpielową. Zbadałem niedawno teren i stwierdziłem, że rowery można przypiąć w takim miejscu, że będą widziane z basenu :)
Uroczyste otwarcie odbędzie się 28 czerwca. Szczegóły.
Natomiast już od niedzieli (29.06.2008) od 8.30 termy otwierają swe podwoje dla żądnych gorących kąpieli.

2. Centrum Kultury w Grodzisku Mazowieckim.
Władze Grodziska postanowiły zmienić przyzwyczajenia swoich mieszkańców do uprawnienia rozrywki kulturalnej w Warszawie. Przy pomocy środków unijnych zbudowano imponujące Centrum Kultury z salą kinową, restauracją i salą koncertową. Już jutro (28.06.2008) odbędzie się otwarcie, oprócz gwiazd II kategorii polskiej sceny muzycznej, będziemy mogli skorzystać z
Międzynarodowego Jarmarku Produktów Regionalnych (osobiście bardzo lubię takie jarmarki). Natomiast w niedzielę w ramach inauguracji sali koncertowej odbędzie się mam nadzieję, bardzo udany koncert jazzowy. Szczegóły.
Piszę o tym, ponieważ uważam, że takie przedsięwzięcia trzeba nagłaśniać. Kiedy w innych podwarszawskich miejscowościach rezygnuje się z kin, Grodzisk zachował się zupełnie inaczej.

Zapraszam (chociaż sam nie skorzystam :P)

czwartek, 26 czerwca 2008

Projekt Elizeum

Aktualizacja.
Wg jury najlepszym pomysłem jest scena kameralna. Natomiast internautom najbardziej przypadły do gustu termy. Ja natomiast spodziewam się, że Elizeum jeszcze długo pozostanie w takim stanie w jakim jest. Oby ;)



Tylko do jutra można przesyłać swoje uwagi co do koncepcji rewitalizacji Elizeum. Do oceny zostało przedstawionych 5 koncepcji:
- Scena kameralna,
- Winiarnia,
- jakaś tam sztuka nowoczesno-tradycyjna,
- Termy Warszawskie,
- Ogród Sztuk

Więcej na http://www.warszawa.sarp.org.pl/pokaz.php?id=4485&PHPSESSID=fmhgb7t8i8tcj2u9s91okvsmf2

wtorek, 24 czerwca 2008

Dlaczego Wyprawy Waypointgame są lepsze

Mam już w swoich rękach rowerowy dodatek do Życia Warszawy. Muszę przyznać, że się zawiodłem, ale to pewnie z tego powodu, że spodziewałem się nie wiadomo czego :)
W środku jest mapa ścieżek rowerowych w Warszawie, ale jakoś nie zachęca do użycia - nie wiem czemu. Mam taką mapkę z 2004 roku i jest dużo wygodniejsza w przeglądaniu. No ale główną treścią dodatku są wycieczki rowerowe, to jest dopiero prawdziwa porażka. Żadnej własnej inwencji, oklepane trasy z opisem wręcz infantylnym. Mamy do dyspozycji:
1. Odkryj puszczę (jedyna wycieczka przynajmniej trochę na poziomie) - z Młocin pętla przez Palmiry
2. Poczuj wiatr w żagle - standard zegrzyński, oklepany tysiące razy. Trasa oczywiście ścieżką wzdłuż Kanału Żerańskiego, co faktycznie jest bardzo atrakcyjne.
3. Jak zdobyć zamek na dwóch kółkach - Czersk, a cóż by innego i to jeszcze z Konstancina - a jak tam mam niby dojechać z Warszawy? Co ciekawe powrót jest podany tą samą trasą :)
4. Rower temat rzeka - krótka wyprawa, ścieżką wzdłuż Wisły, od mostu Gdańskiego do Siekierkowskiego. Chyba to taki zapełniacz, bo już im pomysłu zabrakło.
5. Śladami praskiego przemysłu - jak dla mnie najgorsza wycieczka. Uwaga, tylko 8 km - to się nadaje do jakiegoś przewodnika dla spacerowiczów :P
6. Nie tylko na rower - czyli Powsin. Nic dodać, nic ująć :|

Dlaczego Wyprawy WPG są lepsze?
1. Dotykają obszarów dotąd mało popularnych wśród rowerzystów, torują im nowe ścieżki, a ŻW powiela stare trasy.
2. Pętle pozwalają rozsądnie zaplanować wycieczkę i wrócić do punktu wyjazdu, czego nie można powiedzieć o połowie wypraw z ŻW
3. Z przykrością muszę to powiedzieć, ale wyprawy ŻW są nudne. Wpadli w ten sam schemat w jaki ja się wtopiłem na Wyprawie I: "prawo, lewo, prosto, prawo...". Obecnie Wyprawy WPG wymagają większej interakcji rowerzysty z mapą przez co można było zrezygnować z takich nudnych wskazówek na rzecz dłuższych opisów tła historyczno-przyrodniczo-widokowego.
4. Wyprawy WPG są za darmo!
5. Wyprawy WPG piszą ludzie którzy jeżdżą dużo na rowerach i znają się na tworzeniu tras. Natomiast pod Wyprawami ŻW nawet się nikt nie podpisał.

To tyle tego samozachwytu :)
W lipcu kolejna, już siódma Wyprawa WPG, tym razem będziemy tropić pewną dosyć popularną rzekę.

niedziela, 22 czerwca 2008

Zaginiony dodatek

Przepraszamy Czytelników

Serdecznie przepraszamy naszych Czytelników, że w piątkowym "Życiu Warszawy" nie znaleźli zapowiadanego dodatku rowerowego. Z powodów technicznych nie dołączono go do naszej gazety. Będzie go można znaleźć w „Życiu Warszawy” w przyszły piątek, 27 czerwca.

Wszyscy, którzy kupili w piątek 20 czerwca "ŻW", mogą otrzymać dodatek. Każdy, kto okaże to wydanie w portierni naszej redakcji (ul. Prosta 51, parter, w godz. 8 - 18) dostanie bezpłatnie egzemplarz dodatku.

Tych Czytelników, którzy nie mogą pojawić się osobiście, prosimy o przysłanie do 23 czerwca e-maila (czytelnik@zw.com.pl) z adresem pocztowym, pod który będziemy mogli dostarczyć rowerowy przewodnik po Warszawie.

Redakcja

Źródło : Życie Warszawy

http://www.zw.com.pl/artykul/261769.html

W piątek skuszony reklamą radiową kupiłem Życie Warszawy. Jednak po przejrzeniu gazety nie znalazłem owego dodatku. Z pretensją wyskoczyłem do pani kioskarki, która oddała pieniądze. Jednak sam się nie poddałem i kupiłem tę gazetę w drugim kiosku. Później już odpuściłem, bo w gruncie rzeczy pozostała treść też była interesująca.

A piszę o tym wszystkim dlatego, że dosyć dziwna jest ta informacja od redakcji. Oczywiście wyślę im maila, ale z jednej strony, chcą aby przyjść do nich z egzemplarzem gazety, a z drugiej strony każdy im może takiego maila wysłać, do czego absolutnie nie zachęcam :)


Post jest jednym z nowego cyklu Przemyślenia/wiadomości.

Filary itd

Gwoli statystyk.
W sobotę przed alleyem odbyłem wyprawę mającą na celu odnalezienie mitycznych filarów. Więcej w opisie waypointa:
Nie wszyscy zdają sobie sprawę,że niedaleko mamy okazję naocznie zapoznać się z miejscem gdzie krzyżować się miały dwie wielkie, niezrealizowane inwestycje transportowe "epoki Gierka".
Pierwsza to północna odnoga Centralnej Magistrali Kolejowej. Linia miała biec z Grodziska Mazowieckiego do Gdańska przez Płock, a w pełnym przebiegu miała łączyć Trójmiasto z Górny Śląskiem i Małopolską.
Draga inwestycja to tzw. "Olimpijka", czyli autostrada Moskwa - Berlin, która miała być gotowa na Igrzyska Olimpijskie w Moskwie w 1980 roku. Autostrady jak wiadomo nie wybudowano, aczkolwiek w kilku miejscach możemy znaleźć estakady, nieukończone mosty, czy nawet fragmenty jezdni.
W Kopiskach pod Jaktorowem te dwie nitki miały się krzyżować. Tory biegłyby po ziemi, a droga wiaduktem opartym na kilkudziesięciu filarach. Właśnie te filary pozostały znakiem wielkich ambicji Polaków. 42 obiekty stoją po środku niczego.
Kod znajduje się na jednym z filarów w partii wysuniętych najbardziej na wschód. W razie problemów z lokalizacją samych filarów warto zasięgnąć języka wśród "lokalsów".
Zdjęcie pochodzi z wikipedii.
Więcej obiektów po "Olimpijce" znajdziecie tutaj

Następnie zwiedziłem bardzo szybko Grzmiącą - świetne miejsce. Szczerze polecam.

Dzisiaj natomiast w ramach wizyty u rodziny odnalazłem dostrzegalnię.

Niestety zdjęć przez z wypraw nie będzie z racji tego, że pożyczyłem aparat.

Europiast, czyli jak nie wygrać wygranego alleya


Wyświetl większą mapę

Sobota (21.06.2008) powitała mnie słoneczną pogodą, która zachęcała do rowerowania. Po eksploracyjnej nocy wstałem trochę późno, ale takich okazji się nie przepuszcza. O 11.10 byłem już na swoim stalowym rumaku podążając we wcześniej zaplanowanym kierunku.
Co prawda nie o tym jest ten tekst, ale muszę zrobić tło do dalszych wydarzeń. Wycieczka przebiegała bez większych problemów, chociaż przez pierwsze 30 km, przeszkadzał wiatr w twarz. Pruszków, Grodzisk, Jaktorów, Kopiska, Kukłowka Zarzeczna, Grzmiąca, Nadarzyn to miejscowości które tego dnia mijałem. Tempem wyścigowym dotarłem do komorowskiej szkoły. Dystans 73 km, średnia 27,2 km/h.
Jest godzina 14.15, ja padam z nóg - na szczęście nie ma jeszcze zawodników. Staram się posilić i uzupełnić płyny, energia wraca. Przed 15 jest znowu jestem na miejscu zbiórki, grupka przeciwników już oczekuje. W trakcie jak następni zawodnicy przyjeżdżali, starałem się zrobić jak najgorsze wrażenie. Wspominałem dużo o tym, że jestem wyczerpany, że nie dam rady itd. Cel był prosty, chciałem koniecznie wygrać Europiasta, ale nie mogłem sobie pozwolić na złapanie jakiegoś aliena. Myślę, że po części moje starania odniosły skutek i przeciwnicy nie widzieli we mnie zagrożenia :)
W trakcie jak spóźnienie startu narastało coraz bardziej żałowałem, że jeszcze nie pojechałem do domu i nie zostawiłem "bagaży" z wyprawy.
Po otrzymaniu manifestu przeraziła mnie ilość tekstu do przeczytania. Po dwukrotnym przeczytaniu nadal do końca nie rozumiałem o co chodzi. Obok mnie stoi 007, również dosyć skonsternowany. Jedno było pewne trzeba zdobyć 11 wybranych punktów. Lokalizacje trochę dziwią, ale myślę sobie, że to dodatkowa szansa dla mnie.

Teraz czas na małą dygresję. Ktoś kiedyś powiedział, że w alleyu wygrywa ten kto popełni jak najmniej błędów....
Chyba jednak ja to powiedziałem ;) W każdym razie ja tego dnia popełniłem za dużo błędów i na nich postaram się oprzeć moją relację.

Błąd nr 1: Nie zapytałem się co jest priorytetem: liczba zdobytych punktów, czy zmieszczenie się w limicie czasu (2h). Jak się później okaże, miało to brzemienne skutki co do przebiegu wyścigu.

Wracając do przebiegu rywalizacji, czytam lokalizacje i próbuję je znaleźć na mapie. Najgorsze jest to, że połowy ulic nie mam na mapie. Wybieram lokalizacje pewne, do tego dorzucam Wolicę - i tak nie mam wyboru. W międzyczasie część zawodników rusza, co bardziej mnie determinuje do szybkiego startu. W końcu podejmuję decyzję, jakoś to będzie wybieram pierwsze 4 punkty. Dalej będę myślał na trasie.

Błąd nr 2: Wyjechałem nie znając nawet przybliżonego położenie kilku punktów.

Komorów, przychodnia na Turkusowej. Punkt znam, więc jest łatwo. Jadę za Filipem, ale go przechytrzyłem gdy on skręcił w niewłaściwą stronę. Na punkcie jestem pierwszy, zaraz dobiega Kosu, Lewan, Góra oraz Filip. W oddali wyłaniał się 007. Z punktu wyjeżdżam pierwszy, ale zaraz wyprzedza mnie Filip na ostrym, natomiast na ogonie siedzi mi Kosu. W takim zestawieniu jedziemy na Pęcice. Tracę powoli dystans.

Mały błąd nr 3: Nie zamknąłem blokady amortyzatora. ;)

Moim celem była Leśna w Pęcicach. Był jednak mały problem. Nie znałem jej położenia. Nagle za mostkiem nad Utratą widzę skręt w prawo i ulicę Leśną. Filip pojechał w lewo, ja skręcam, za mną Kosu. Postanawiam się sprzymierzyć na krótko z alienem (taktyka zerozerosevena). Szybko znajdujemy punkt. Dalej na Wolicę. Wybieram trasę przez las.

Błąd nr 4: Jadę na pamięć, przez co zamiast w Wolicy wylądowaliśmy w niejakim Cesinie.

O błędzie dowiedziałem się po tym jak pobliscy mieszkańcy nie mieli pojęcia o Ogrodowej i Zielonej. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że nie jest dobrze (jakoś tak mam, że jestem pesymistą). Zasuwamy z Kosem w kierunku Wolicy, dojeżdżamy do asfaltu, przed nami wyłania się Filip. zadowolony, że znalazł jeden punkt. My szukamy Ogrodowej, później się okazało, że na niej właśnie jesteśmy. W końcu kilka przecznic dalej pytamy się miejscowych, no i wszytsko jasne. Dojeżdżamy do Zielonej. Decyzja, ja jadę w prawo, Kosu w lewo. Mijam Kemota schodzącego z ambony, w oddali widzę już znak, ale dystans się dłuży. W drodze powrotnej mijam grupkę z Kosem, Lewanem, Górą i Kemotem zadowolonych po zdobyciu szlabanu na Ogrodowej.
Nie jest dobrze, znowu myśle, ale z drugiej strony, wreszcie jadę sam. Teraz wszystko w moich rękach, a właściwie w nogach. Szlaban na Ogrodowej zdobyty bez problemu. Następnym punktem miała byc Zielona w Komorowie. Musiałem podjąć jakieś ryzyko, aby zyskać trochę dystansu. Postanowiłem jechać prosto przez las. Nie znając tej drogi. Ryzyko się opłaciło. Pedałuję ile sił, ale pojawiają się pierwsze oznaki zmęczenia. Jest wreszcie zalew i zaraz jest Zielona. W tym miejscu kilka minut odpoczynku i planowanie dalszej trasy. W końcu mam, zaczynam od Kań. Docieram tam Reja przez Komorów, Nową Wieś, dalej prosto do torów WKD. Wiem, że ten skrót nie jest popularny wśród alleyowiczów, tak więc jest szansa na zyskanie dystansu. W Kaniach celem jest Wspólna. Na szczęście przy przejeździe jest plan wsi. Ulica namierzona. Na miejscu, po dwukrotnym przejechaniu wzdłuż, nie znalazłem fragmentu bramki.
Nie jest dobrze, myślę po raz trzeci. Zmieniam plany, na szczęście alternatywa do tej pozycji nie jest daleko - ulica Wiewiórek. Docieram na miejsce bez większych problemów, również karteczki łatwo wpadły w moje ręce. Nastał czas bardziej zagłębić się w Podkowę i zaliczyć skrzyżowanie Ptasiej i Słowiczej. W tym miejscu, zdaję sobie sprawę, że mam mało czasu, muszę coś opuścić, stawiam na Krótką w Żółwinie.

Ogromny błąd nr 5: Nie dość, że najważniejsze było zdobyć wszystkie punkty, to Krótką miałem na mapie, tylko jej po prostu nie zauważyłem. Co jeszcze bardziej tragiczne, znajdowała się ona bardzo blisko mojego następnego punktu.

Na skrzyżowanie Sienkiewicza i Prusa docieram nad zwyczaj szybko, tam wypijam kilka łuków zapasu tygodniowego carbo z bidonu. Nigdy wcześniej mi ten napój tak nie smakował.
Dalej ulica Bórówki w Otrębusach. Postanowiłem wtedy wykonać telefon do organizatorki, aby upewnić się co do czasu, że też wtedy nie zapytałem się o zasady...

Mały błąd nr 6: Nigdy nie czytaj mapy z jednej ręki, jadąc powoli po piachu. Na szczęście skończyło się tylko na skręconym siodełku. :)

Po "borówkach" postanowiłem jeszcze w drodze na metę spróbować zlokalizować Dolną w Strzeniówce i tamże znajdujący się staw. Podejmuję ryzyko i próbuję ciąć przez las, ścieżka się dłuży, ale wyskakuję na asfalt tuż przed grupą zawodników. W Strzeniówce na szczęście jest plan wsi. Trochę dziwnie zorientowany, ale Dolną namierzyłem. Zostało coś koło 5 minut do limitu. Dlatego nic innego się w tym czasie nie liczyło, jak tylko mocne pedałowanie. Jest i Dolna, od "progu" wita mnie przyjaźnie nastawiony pies i prowadzi mnie pod sam staw. Kiedy zawijam się spowrotem, zwierzę przemienia się w bestię i wydając przeraźliwie odgłosy zaczyna wyrywać mi kawałki skóry z nóg, Próbuję szybszym pedałowaniem zmusić bestię do puszczenia mojej kostki. Dopiero po pewnym czasie się to udało, z przeciwka widzę grupę przeciwników, którą prowadzi Grzesiek, przekazuję ostrzeżenie i wyskakuję na asfalt. W tym momencie zdaję sobie sprawę, że tracę krew. Meta na szczęście nie daleko. Na miejscu jestem pierwszy z zawodników. Szybko okazuje się jak bardzo się myliłem, co do tego, że liczy się limit czasu.

W sumie 6 błędów, które zaważyły o tym, że nie wygrałem.

Tradycyjne podziękowania, tym razem ogromne należą się MAGDZIE. Za niekonwencjonalne podejście do alleya i za fachową opiekę pielęgniarską.

Dziękuję!

PS: Na "brwinowskim" jestem pierwszy ;)

Nocny bunkier



Nawiązując do tak popularnych w zeszłym sezonie nocnych wypraw, grupa waypointowców wybrała się w piątek (20.06.2008) na ekspolarcję.
Start o 21.30 z Piastowa tradycyjnie się opóźnił, ale tylko kilkanaście minut, no i grupa w składzie 007, Grzesiek, Lewan, Xyś, Kosu, Dyziek no i ja ruszyła na północ. Pierwszym celem było lotnisko modelarskie w Koczargach, które całkiem niedawno stało się waypointem. Przy pomocy wskazówek tubylca, nie bez problemu trafiliśmy na miejsce, gdzie Kosu zaliczył efektowne zanurzenie w rowie. Reszta ekipy rozprzestrzeniła się po pasie startowym, aby namierzyć tablicę informacyjną. Było już po zmierzchu, więc zadanie okazało się dosyć utrudnione, ale w rezultacie zakończone sukcesem.

Druga, a zarazem kulminacyjna część wyprawy to ekspolarcja bunkra w "tajnej jednostce wojkowej" niedaleko Starych Babic. Grupa zmniejszyła liczebność o Kosa, który potrzebował już snu. Na miejsce dotarliśmy przez otwór w ogrodzeniu i po ukryciu pojazdów w pobliskich krzakach rozpoczęliśmy "bunkrowanie". Nie obyło się bez problemów. Na samym początku zgubiliśmy Grześka z Xysiem, na szczęście po komunikacji telefonicznej grupa znowu była w komplecie. O samej ekploracji nie będę pisać, bo oddbyła się w standardowym stylu :) Warto wspomnieć, że bunkry są już dosyć ogołocone, a ślady świadczą, że ostatni żołnierze opuścili teren w 2005 roku.

W domu zjawiłem po godzinie 2 w nocy, a w pobliżu bramy czekała na mnie niespodzianka w postaci jeża.



Nocny bunkier

sobota, 21 czerwca 2008

Zaproszenia

Zaproszenia to nowy tag dla postów na blogu. Przy okazji rozszerzę profil strony, oprócz relacji z wycieczek, wyjazdów, wyścigów itd. będę umieszczał informacje o wydarzeniach z naszej okolicy wartych uwagi, ale może mniej rozreklamowanych.

No to zaczynamy:
  • Spotkania z poezją w Pęcicach. Już jutro (22.06.2008) o godzinie 12.00 w Dworze Polskim w Pęcicach odbędzie się recytacja poezji Juliana Tuwima. WSTĘP WOLNY!
Myślę że to będzie mało spotykana okazja, aby zwiedzić dwór i jego otoczenia. Niestety nie znalazłem żadnej informacji na ten temat w sieci, ale plakaty w okolicach są.
  • Pałacyk Kasyno w Podkowie Leśnej. Dzisiaj odbyło się otwarcie tego wyremontowanego dworku. Mieścić on będzie Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich. Jutro natomiast od 12.30 na miejscu odbędzie się happening muzyczny (cokolwiek to znaczy)
Kolejna okazja, aby obejrzeć miejsce mało dostępne na co dzień.
http://www.podkowalesna.pl/index.php?cmd=wydarzenia&opt=pokaz&id=953

  • No i jeszcze coś z innej beczki. Festyn rodzinny w Pęcicach Małych. Po przeczytaniu jego programy spodziewał bym się kiełbasek z grilla za darmo (tak, tak już tego typu atrakcje spotykałem). Ale najbardziej interesująco przynajmniej dla mnie wygląda "Przedstawienie planów inwestycyjnych dla Pęcic Małych"
Myślę, że jest to ciekawa alternatywa w stosunku do skonwencjonalizowanych pruszkowskich Wianków
http://www.michalowice.pl/index.php?cmd=wydarzenia&opt=pokaz&id=156


Tak przedstawiam te atrakcje, ale sam w żadnej nie będę mógł wziąć udziału, a to ze względu na to, że jestem jutro umówiony :| Natomiast czekam na relacje :)

niedziela, 15 czerwca 2008

Eksploracje z niespodzianką


Gwoli ścisłości piszę o dwóch eksploracjach które miały miejsce w piątek (13.06) i sobotę (14.06.2008). Cel pierwszej znajdował się w Piastowie, natomiast drugiej w Pruszkowie. Szczegółów nie ujawniam z wiadomych względów. Warto wspomnieć, że w piątek na miejscu odbyła się bardzo miła dla mnie uroczystość za którą serdecznie dziękuję organizatorom.

Migawki z eksploracji

W poszukiwaniu celu...


Nazwa sobotniej (14.06.2008) powstała w skutek moich ostatnich przeżyć. Jej trasa była ustalona w pewnym przybliżeniu już kilka dni wcześniej. Chciałem odwiedzić mniej uczęszczane rejony, pomocne w tym były 3 waypointa oddające klimat wyprawy. Szczegóły:

Dystans: 136 km
Średnia: 23,3 km/h (duża część pod wiatr, ok. 1/5 wyprawy w terenie)

Atrakcje:
  • Skuły, sprawdzenie owaypointowania #305
  • przystanek osobowy Grzegorzewice (zweryfikowanie stanu infrastruktury na nieczynnym przystanku)
  • Petrykozy, skansen i #325
  • Grzegorzewice (staw)
  • Mszczonów - basen geotermalny - otwarcie i ogłoszenie waypointa już 29.06 :) !
  • Antoniew, mogiła z I wojny światowej #290
  • Miedniewice - klasztor #291
  • Stare Budy - poszukiwanie fragmentów po rozpoczętej budowy odnogi CMK do Gdańska
  • Jaktorów - pomnik Turzycy
Dziękuję ustawiającym waypointy za źródło inspiracji do zrobienia trasy.

GALERIA
MAPA

Do Zalesia, dla ochłody

8 czerwca odbyłem wyprawę rowerową, której efektem był artykuł do gazety WPR w ramach cyklu Wyprawy Waypointgame.
Poniżej opis wyprawy:

Dystans: ok. 80 km
Trasa: Pruszków – Nadarzyn – Wólka Kossowska – Mroków – Złotokłos – Zalesie Górne – Jazgarzew – Głosków – Antoninów – Pruszków
Stopień trudności: 8

Zbliżają się wakacje, temperatura powyżej 25 stopni i bezchmurne niebo to coraz częściej norma. Nasze myśli kierują się ku upragnionemu wypoczynkowi, ale co zrobić jeśli nie mamy czasu na kilkudniowy wyjazd?
Panuje przekonanie, że w naszej okolicy nie znajdziemy miejsc do plażowania, pływania czy uprawiania sportów wodnych. Po części jest to prawda, ale dzięki rowerowi możemy to łatwo zmienić. Zaproponuję dzisiaj wyprawę całodniową do Zalesia Górnego. Pozornie jest to wycieczka długa, ale trasa jest na tyle ciekawa i urozmaicona, że zanim się zorientujemy będziemy już na miejscu. Dlaczego do Zalesia? Znajdujące się tam staw na rzece Czarna oraz Ośrodek Wypoczynkowy w Zimnych Dołach czynią to miejsce wręcz wierną kopią mazurskich ośrodków wczasowych. Ponadto część trasy pokonamy przez malownicze lasy Chojnowskiego Parku Krajobrazowego omijając asfaltowe i uczęszczane przez kierowców drogi.
Pruszkowscy rowerzyści rzadko wybierają wycieczki w kierunku Piaseczna. Wynika to z faktu dosyć zatłoczonych i niebezpiecznych dróg i domniemaniu jakoby na miejscu nie było wiele interesujących miejsc. Oba te przekonania można łatwo obalić, ale musimy w tym celu wybrać trasę bardziej na południe od tej jaką wybralibyśmy jadąc samochodem.

Ruszymy do Nadarzyna, możliwości nie ma wiele, ale wybór trasy pozostawiam czytelnikowi. W Nadarzynie kierujemy się do skrzyżowania z szosą katowicką, po której przekroczeniu zaraz skręcamy w prawo. Teraz czeka nasz dłuższy odcinek prosto, droga najpierw składa się z betonowych płyt by następnie stać się szutrową. Po pewnym czasie dojedziemy do bramy po byłej jednostce wojskowej, nie należy się tym zrażać. Omijamy bramę i dalej jedziemy prosto już przez tereny pomilitarne. Po wyjechaniu z lasu po lewej będziemy widzieć imponujący kościół w Wólce Kosowskiej. My oczywiście podążamy dalej prosto, aż dojedziemy do zakrętu w lewo, tam mijamy skrzyżowanie i jedziemy znowu prosto do Stachowa. Na końcu drogi skręcamy w prawo i dojeżdżamy do Mrokowa, tam przekraczamy szosę krakowską i najtrudniejszą część wyprawy mamy za sobą. Jedziemy teraz do Złotokłosu, po drodze mijamy wieś Szczaki w której ciekawie wygląda kościół parafialny stylizowany na romański. Jeśli jeszcze na dzień wyprawy wybierzemy niedzielę to z pewnością zobaczymy targ w Szczakach na którym możemy kupić prawie wszystko. Natomiast przez Zotokłos przebiega zabytkowa kolejka wąskotorowa, również z jej względu warto wybrać się tutaj w niedzielę, bo właśnie w ten dzień tygodnia kursuje pociąg z Piaseczna do Tarczyna, jak będziemy mieli szczęście to go tutaj „złapiemy”.
Musimy się w tym miejscu zastanowić jak dotrzeć do Zalesia Górnego, proponuję dwie drogi. Pierwsza, cały czas asfaltowa, ale ze znikomym ruchem samochodowym przez Łoś, Piskórkę, Krupią Wólkę, Ustanów do Zalesia. Trasa łatwa i prosta. Druga propozycja jest bardziej ekstremalna, ale zarazem ciekawsza. Możemy pojechać cały czas przez las, należący już do Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. W Złotokłosie znajdujemy zielony szlak pieszy i po około 4 km przerzucamy się na żółty, który nas zaprowadzi wprost do Zalesia. Miłośnicy przyrody nie powinni się zawieźć. Szczególnie na początku, w dolinie rzeki Jeziorki trasa jest bardzo malownicza. Problemem w tej wersji może być jednak słabe oznakowanie szlaków, szczególnie w niektórych miejscach należy zachować baczną uwagę.
W Zalesiu znajdujemy przejazd kolejowy przy dworcu, warto zapamiętać to miejsce – jeśli się zasiedzimy nad wodą, będziemy mogli stąd wrócić stąd pociągiem do Warszawy. Za przejazdem, w lewo odbija ulica Wczasowa, która doprowadzi nas do stawu. Ośrodek Wczasowy „Wisła”, bo tak nazywa się to miejsce jest bardzo popularne w czasie weekendu, ale nie ma co się dziwić. Znajdziemy tam wypożyczalnie kajaków, otwarty basen, łowiska wędkarskie oczywiście budki z piwem. Ja ze swojej strony polecam szczególnie basen, za kilka złotych możemy wejść z rowerem, rozłożyć się na trawie, no i oczywiście skorzystać z czystej wody w basenie. Po drugiej stronie zalewu znajduje się natomiast Małpi Gaj, czyli specjalnie przygotowany zestaw lin i podestów kilkanaście metrów nad ziemią.

Po mile spędzonym czasie przychodzi czas na powrót. Zaproponuję trasę spokojnymi drogami, głównie asfaltowymi, ale z kilkoma fragmentami szutrowymi. Po drodze będziemy mogli zobaczyć 3 cmentarze z I wojny światowej, dzisiaj trochę zapomniane i schowane na uboczu.

Z zalewu odjeżdżamy wschodnim brzegiem na północ. Po dotarciu do drogi przejeżdżamy przez most i szutrowa droga powinna nas zaprowadzić do wsi Jesówka, w międzyczasie na skraju lasu na tzw. „Różace” znajduje się cmentarz, gdzie pochowano prawie 200 żołnierzy niemieckich i rosyjskich. Po dojeździe do asfaltu, czeka nas kilometrowy odcinek do następnego odcinka leśnego. Jedziemy w prawo przez Jazgarzew, a na skraju lasu skręcamy w czerwony szlak w prawo. Naprzeciwko powinien się znajdować kolejny cmentarz. My jedziemy czerwonym szlakiem po przejeździe przez most nad Jeziorką zostawiamy czerwone znaki i jedziemy prosto. Droga zaprowadzi nas do wsi Głosków. Przed szkołą skręcamy w prawo mijając pętle autobusową i jedziemy prosto drogą która składa się z kostki brukowej. Gdy droga zacznie skręcać w prawo my jedziemy prosto wjeżdżając w las i mijając mogiłę z I wojny światowej . Po dłuższym, szutrowym odcinku dojeżdżamy do rozstaju dróg, gdzie wybieramy prawą, trochę piaszczystą drogę. Na końcu dojedziemy do asfaltowej szosy, gdzie skręcimy znowu w prawo. Znajdujemy się teraz w okolicach Cmentarza Południowego. Powrót stąd przez Łazy, Derdy, Paszków, Suchy Las został opisany w wyprawie nr 1. Alternatywnie możemy pojechać przez Jabłonowo do Nadarzyna, chociaż ta wersja jest bardziej uczęszczana przez auta.


Wyświetl większą mapę

GALERIA

Dzień otwarty w Turczynku


7-8 czerwca w milanowskim Turczynku miały miejsce Dni Otwarte. Nie mogło tam zabraknąć Waypointgame Team, który w składzie Adam i Grzesiek zeksplorował willę B od piwnic aż po dach oraz cześć willi A. Wizyta zaowocowała bogatą dokumentacją.

GALERIA
OPIS (autor nieznany, poprawione błędy ortograficzne)
PLANY

Film z eksploracji:

środa, 11 czerwca 2008

24

Zaczął się... 25 rok mojego życia. Nastrój mam podły, wychodzi na to, że dzisiaj są to jedne z najsmutniejszych moich urodzin, ale co tam :|
Podsumowując ten rok, stwierdzam, że był on najaktywniejszy że wszystkich do tej pory. Wiele się działo, jest to zasługa wielu osób, szczególnie tej jednej osoby. No, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy... Tym razem nie skończyło się tak, jak ja chciałem to zakończyć, ale nic na to teraz nie poradzę.

Poniżej mały kolaż z najistotniejszych wydarzeń mijającego roku.


Dziękuję za życzenia!

wtorek, 10 czerwca 2008

Moszna 3

Co prawda mam ostatnio bardzo mało czasu, do tego nakładają się poważne problemy osobiste, ale myślę, że aktualizacja bloga będzie dobrym oderwaniem od tego.



Moszna 3 to adres opuszczonej posiadłości, którą jakiś temu zlokalizowałem. "3" jest wymowna ponieważ w pobliżu są trzy takie gospodarstwa. Wszystkie pobieżnie zinwentaryzowałem, przy okazji oznaczając waypointa na jednym z interesujących obiektów. Opis waypointa:
Początkowo waypoint miał się nazywać: "Moszna 3", a to z tego względu, że w jego pobliżu znajdują się 3 opuszczone zagrody, ale co najważniejsze adres jednej z nich to właśnie Moszna 3.
I tak pod trójką mieszkała rodzina z dzieckiem, świadczą o tym liczne elementy zabawek, pluszaków itd. Dom jest po pożarze, parter w miarę dobrym stanie, jest też piwnica i strych. Obok stodoła - widać miejsce po zwierzętach domowych. Mankamentem jest duża ilość śmieci, które "walają" się wokół posiadłości.
Znajdujący się na przeciwko pierwszego niski, biały budyneczek robi mało interesujące wrażeniem dopóki nie wejdzie się do środka. Elementów wyposażenia znajdziemy więcej niż pod trójką. Jest trochę podręczników szkolnych, ale najciekawsze są numery "Młodego Technika" z lat 70-tych. W ogóle można domniemywać, że zamieszkiwał tam jakiś pasjonat telekomunikacji/elektroniki (książki branżowe), który zarazem miał zamiłowania górskie (przewodniki górskie) i nie gardził też sportem (liczne egzemplarze Przeglądu Sportowego z lat 70-tych). Obok resztki spalonego budynku gospodarczego.
Wreszcie dochodzimy do trzeciej zagrody. Ta jest jednak strzeżona przez psią rodzinę. Pomimo tego, że nosi znamiona opuszczonej to do łańcucha przypięty jest pies. Natomiast wokół biega stadko słodkich szczeniaków. Bardzo się garną do waypointowców :) Tutaj też, przed budynkiem znajdziemy samochód ciężarowy Lublin 51. I to jeden z pierwszych egzemplarzy, o czym świadczy drewniana konstrukcja karoserii (widać szczególnie na drzwiach). Model ten był produkowany w latach 1951-1959 na licencji radzieckiego GAZa. Więcej np. na Wikipedii.
Jako dodatek dołączam galerię zdjęć:
GALERIA
Waypoint


Niosący nadzieję zachód słońca nad Moszną

wtorek, 3 czerwca 2008

WaypointRace - wyniki



Na stronie można już oglądać wymęczone przez nas wyniki WaypointRace 2008.

Natomiast na tymczasowej stronce dostępna jest analiza tras zawodników Pro.

Pojawiła się też oficjalna galeria wyścigu: GALERIA

niedziela, 1 czerwca 2008

218/219

218/219 tak zakończył się wyścig Waypointrace. Tylko 1 osoba nie ukończyła zawodów!
Opracowywanie wyników trwa.
Jako, że jestem odpowiedzialny za kategorię PRO podam, że na mecie stawiło się 97 PROfesjonalistów. Zwycięzca z czasem 3:09 wyprzedził następnego zawodnika o 2 minuty. Gratulacje!
Jeszcze dzisiaj powinny się ukazać nieoficjalne wyniki w tej kategorii.