poniedziałek, 27 października 2008

Zintegrowany rozkład jazdy pociagów podmiejskich Piastów - Warszawa 2009

Uwaga: Aktualna wersja znajduje się tutaj

Kilka dni temu zamieściłem informację na temat nowego rozkładu KM na trasie Warszawa - Piastów. Dzisiaj z okazji ogłoszenia terminu wejścia w życie "wspólnego biletu KM-ZTM" obowiązującego od Pruszkowa zamieszczam zintegrowany rozkład KM-SKM na trasie Piastów-Warszawa-Piastów obowiązujący od 14 grudnia 2008. O ile samo uruchomienie "wspólnego biletu" stoi wg mnie pod znakiem zapytania (już nie raz byliśmy zaskakiwani w tej kwestii) to rozkład jazdy nie powinien już się zmienić.

Krótko podsumowując zmiany w rozkładzie SKM należy nagłośnić fakt uruchomienia pociągu z Warszawy w okolicach godziny 0:30 i do Warszawy również po północy. Pociąg o takiej porze jeździł jeszcze kilka lat temu w barwach Przewozów Regionalnych, ale od kilku lat w kwestii późnego powrotu z Warszawy byliśmy uzależnieni od WKD (odjazd 0:20 z Wwy Śród.) i od niedawna autobusu nocnego.

Zintegrowany Rozkład Pociągów Podmiejskich (ZRPP) ma format karty kredytowej. Pociągi poszczególnych przewoźników są odróżnione kolorami. Zdaję sobie sprawę z nie do końca dobrej czytelności rozkładu, dlatego jestem otwarty na wszelkie sugestie w tym temacie.

Jest to wersja nieoficjalna rozkładu. Autor bloga nie ma współpracuje ze spółkami KM i SKM. Informacja bez odpowiedzialności

---
Niejako przy okazji chciałbym się podzielić moimi przemyśleniami na temat reakcji niektórych osób na "wspólny bilet". Szczególnie donośne jest to na Forum Pruszków. Użytkownicy tej grupy sami się nakręcają tworząc swego rodzaju spiralę chciejstwa. Doprowadzają do ataków na pana radnego O., który zagłosował przeciw uchwale miasta Pruszkowa pozwalającej na dopłaty do "wspólnego biletu". Sam się cieszę z wprowadzenia tego biletu, ale też rozumiem jego przeciwników i po części się zgadzam z ich argumentami. Natomiast krzykacze, którzy lamentowali jakie to nasze władze są beznadziejne odrzucając uchwałę powodują we mnie jeszcze większą odrazę.
Moje poglądy na "wspólny bilet":
Nie jest oczywistością tak jak niektórzy twierdzą, że "wspólny bilet" się nam należy. Niby z jakiej racji? Tak samo można stwierdzić, że wspólny bilet musi być na prywatne autobusy lub PKSy do Warszawy czy nawet na taksówki. Obecnie zasada jest prosta, chcesz rano ryzykować i jechać w ścisku wybierasz SKM, inaczej kupujesz bilet na KM. Jasna sytuacja, chcesz lepszej usługi więcej płacisz. Przypomnę, że KM jest dotowana z budżetu województwa, w takim razie popadając w skrajności, czemu na przykład mieszkańcy Skierniewic czy Żyrardowa nie mają mieć wspólnego biletu?

sobota, 25 października 2008

Rozkład jazdy KM Piastów - Warszawa 2009

Tradycyjnie jak co rok panuje oczekiwania jaki tym razem rozkład jazdy szykuje nam kolej. Przypominam, że w tym roku zmiana rozkładu jazdy w całej Europie odbędzie się 14.12.2008. Polscy przewoźnicy twierdzą, że rozkład jest jeszcze w fazie ustalania, po części jest to prawda, ale nie do końca. Prowadzone są jeszcze ustalenia, czy wszystkie zgłoszone pociągi rozpoczną kursowanie lecz ich rozkład się już raczej nie zmieni.
Na podstawie moich wieloletnich doświadczeń ;) mogę stwierdzić, że obecny rozkład jazdy pociągów KM zamieszczony na stronach internetowych zagranicznych przewoźników już raczej się nie zmieni (prawie na pewno nie na linii Warszawa - Skierniewice). Pozwoliłem sobie opracować rozkład kieszonkowy na trasie Piastów - Warszawa Śródmieście. Po wydrukowaniu rozkład ma format karty kredytowej, więc łatwo go schować w portfelu.

Podsumowanie zmian na trasie Piastów - Warszawa:
- liczba par pociągów zmniejszyła się z 57 na 55 w dzień roboczy
- w stronę Warszawy kosztem jednego pociągu w godzinach 6-7 i jednego 8-9 wstawiono dwa pociągi w godzinach 5-6. Zawsze mnie to ciekawiło, np. W Holandii właściwie nie ma pociągów przed 6 rano, w Polsce natomiast takich kursów jest sporo i jadąc kiedyś po 5 zaskoczyła mnie wysoka frekwencja
- kluczowe zmiany w kierunku z Warszawy to usunięcie dwóch pociągów pomiędzy godzinami 14 a 16. Lepsze rozłożenie pociągów w godzinach 17-19 (już nie ma ponad półgodzinnej dziury: 17:45 do 18:18). No i dołożenie dodatkowego pociągu po godzinie 20, przedłużając podstawowy takt półgodzinny do godziny 21. Pociąg ten został zlikwidowany przez KM w 2005 roku, dobrze, że jednak powraca
- nadal brak sensownej cykliczności, końcówki minut przy odjazdach są dosyć przypadkowe.

Podsumowując, brak jest jakiś rewolucyjnych zmian, pomimo zmniejszenia liczby par nowy rozkład oceniam pozytywnie i generalnie można zaobserwować jego lekką poprawę.

A tu główny bohater posta: Rozkład KM 2009
Aktualizacja: Zintegrowany rozkład pociągów KM i SKM na rok 2009.

Jedna z wielkich wpadek KM - rozkład świąteczny podczas weekendu majowego w 2007 roku. Na zdjęciu 30 maja 2007 peron w Brwinowie i brak możliwości pomieszczenia wszystkich podróżnych w pociągu po godzinie 10.

Pieniny 2008

Weekend 18-19.10.2008 upłynął pod znakiem wyprawy w Pieniny. Jako, że jest to dosyć małe obszarowo pasmo pokusiliśmy się o zaliczenie również pasma Radziejowej Beskidu Sądeckiego. Opisana tutaj nasza 7-osobowa wycieczka może kogoś zainspiruje do stworzenia własnego jej wariantu.

Dzień I - Pieniny

Zamek w Niedzicy

W sobotę rano dotarliśmy przeładowanym w Warszawie nocnym TLK do Nowego Targu, stamtąd bus do Niedzicy. Myślę, że wybranie takiego środka transportu pomimo jego ceny (11 zł na głowę) miało swój plus, po pierwsze krócej jechaliśmy, po drugie PKS byłby za godzinę, po trzecie dworzec PKS jest 2 km od dworca PKP.
Na zamek w Niedzicy bilety w cenie 7/9zł (U/N) w środku nie wiele zobaczymy, ale też dużo zależy od "elokwencji" przewodnika. Na pewno warto wejść ze względu na plenery fotograficzne. Nam się udało trafić na świetną pogodę przez co powstało wiele "tapet na pulpit" :).
Następnie udaliśmy się przez zaporę na drugą stronę Dunajca, tutaj niespodzianka - nie ma możliwości zejścia na drogę do Sromowców, natomiast trasa okrężna rekompensuje te trudności wspaniałymi widokami.

Na Trzech Koronach

Drugą część dnia spędziliśmy we właściwych Pieninach. Zaliczyliśmy Trzy Korony - warto! Schodząc do Krościenka musieliśmy już użyć czołówek. W Krościenku w pobliżu dworca PKS znajduje się restauracja/bar w którym jadłem 2 lata temu podczas spływu kajakowego Dunajcem toteż i tym razem tam spożyliśmy. Oprócz tego, że naczynia nie są najczystsze to jedzenie jest smaczne i tanie. Z kilku pobliskich schronisk nocleg zarezerwowaliśmy w pttkowskiej Orlicy w Szczawnicy. Przez to, że chcieliśmy sprawdzić jak wygląda PTSM w Krościenku (poza sezonem w ogóle nie wygląda) spóźniliśmy się do Orlicy i część z nas znalazła nocleg na materacach. Ogólnie schroniska oferują w okolicy mocno ograniczoną ilość miejsc noclegowych i warto wcześniej rezerwować.

Dzień II - Beskid Sądecki
Rano pobudka o godzinie 6.00 w celu zdążenia na ekspres do Warszawy w Piwnicznej. Wkrótce, po zweryfikowaniu naszych zapasów i stwierdzeniu, że ciężko jest znaleźć otwarty sklep w Szczawnicy zdecydowaliśmy się na dojście do Rytra. Trasa była prosta nawigacyjnie, ponieważ cały czas poruszaliśmy się niebieskim szlakiem. Krótki postój urządziliśmy sobie w schronisku na Przechybie. W Rytrze mieliśmy około godziny do pociągu, jednak pośpiech dał nam się we znaki przez co nie zauważyliśmy jak zostaliśmy oszukani na rachunku za pizzę w jadłodajni przy stacji Orlenu.


Beskid Sądecki.

Dwa pasma, inny charakter gór, piękne widoki. To w skrócie podsumowanie wyjazdu. Dla mnie atrakcyjniejszy był dzień Beskid Sądeckich, chociaż większość upodobała sobie Pieniny.

GALERIA moja
GALERIA Kosu

środa, 15 października 2008

Barwy jesieni

Sobotnia (11.10.2008) wyprawa rowerowa mająca na celu głównie zaliczenie waypointów stała się ekscytującym przeżyciem. No może trochę przesadzam, jednak odczucia po niej są dalekie od zwykłej satysfakcji ze zdobycia 10 waypointów. Dodatkowo mogę stwierdzić, że poziom punktów w WaypointGame się podnosi patrząc na ich oczekiwaną przeze mnie jakość. Co to jest ta "jakość"? To miejsca nietypowe, które można niekonwencjonalnie zwiedzać (np. eksplorować opuszczone budynki z "duszą"). Poniżej przedstawię tylko miejsca, które mnie zainteresowały i zaintrygowały:
1. Tunel w okolicach Teresina - stoi sobie coś takiego w lesie i "straszy". Poszukiwanie informacji o przeznaczeniu tego obiektu zakończyły się niepowodzeniem. Stawiam hipotezę, że ta konstrukcja mogła mieć coś wspólnego z odnogą CMK do Gdańska.



2. Pałac w Teresinie - piękne miejsce, szczególnie o tej porze roku, gdy okoliczny park zmienia barwy z zielonych na złote.


3. Ruiny dworku w Strzyżewie - ciekawy obiekt do którego dostęp jest trochę utrudniony. Dawniej musiał się ciekawie prezentować głównie ze względu na swoje położenie w dorzeczu Utraty.



4. Dworek w Łazach - ciekawa konstrukcja, dworek dostępny "do "zwiedzania" (sam nie skorzystałem z braku czasu). Na przeciwko "Dom szkolny" w ruinie.



5. Kościoły w Kampinosie i Zawadach. Kościół w Kampinosie ma rzadko spotykany w tych stronach wygląd, gdyby nie czarny kolor to przyjął bym, że to meczet (wystarczy porównać z najsłynniejszym drewnianym meczetem w Polsce - Kruszyniany). Natomiast kościół w Zawadach jest jakby kopią żbikowskiej świątyni z tym, że położony jest w innej, zacisznej okolicy.



6. Klimat dolnego biegu Utraty. Nasza rzeka płynie od Błonia w urokliwych okolicach, które szczególnie na jesieni są warte odwiedzenia. Już marzy mi się wycieczka "do Sochaczewa doliną Utraty". Może będzie to jedna z następnych Wypraw WaypointGame.

Tradycyjnie załączam:
GALERIA
MAPA

niedziela, 12 października 2008

Gazeta powiatowa

Jakiś czas temu władze naszego powiatu wraz z redakcją gazety WPR ogłosiły konkurs na projekt gazety powiatowej. Konkurs skierowany był do powiatowych szkół średnich. Są już wyniki i można stwierdzić, że idea spotkała się z przeciętnym zainteresowaniem. Nie przyznano pierwszej nagrody, nie podano jednak przyczyn takiego stanu rzeczy. Po przejrzeniu wszystkich propozycji stwierdzam, że komisja konkursowa z pewnością poszukiwała pewnego powiewu świeżości i nowych pomysłów młodzieży na lokalną prasę jednak się zawiodła. Moim zdaniem wszystkie propozycje próbują naśladować to co obecnie mamy, czyli WPR i to ze skutkiem czasami śmiesznym. Co prawda autorami jest młodzież, ale widać, że raczej konkurs był dla nich przymusem niż przyjemnością. W dwóch gazetkach spotykamy wywiady: z obecnym i poprzednim starostą powiatu, ale poza tym wypełnienie raczej kiepskie - tzn. słabo dotykające lokalnych problemów. Zabawnie trochę wygląda próba napisania wycieczek rowerowych w gazetce LO im Kościuszki ;)

Propozycje dostępne są na stronie: LINK

Nasza propozycja (nie jestem autorem, ale kibicuje temu pomysłowi, jeśli tylko nabierze kształtu i określi jednoznacznie swoje cele), czyli WaypointPress to nie do końca gazeta powiatowa, ale może by się załapała do konkursu ;)

piątek, 10 października 2008

Uniwerek dla portierek

Dzisiaj znalazłem trochę czasu aby po pracy odwiedzić studenta na #531. Co prawda do Warszawy miałem dotrzeć rowerem, ale poranna pogoda skutecznie mnie do tego pomysłu zniechęciła. Padło na komunikację miejską. Nie ukrywam, że nie przepadam za stolicą, staram się w niej bywać jak najrzadziej, dlatego spostrzeżenia jakie dzisiaj poczyniłem mogą być dla niektórych oczywiste, ale mnie trochę zaskoczyły.
  1. Korki w Warszawie. Jakieś "różowe wstążki" postanowiły sobie jutro zrobić marsz, z racji tego Krakowskie Przedmieście było nieprzejezdne, a mój autobus musiał jechać objazdem. Niespodziewałem się, że można autobusem czekać 4 zmiany świateł i w ogóle nie posunąć się do przodu, pomimo tego, że nie było rzadnego wypadku po prostu korek. Ech... rowerem byłoby 5 razy szybciej.
  2. Uniwersytet to wspaniałe miejsce, jakby enklawa wśród gwarnego Śródmieścia. W porównaniu do terenu głównego Politechniki zdziwiła mnie liczba dostępnych ławek, były po prostu wszędzie. Jeszcze jedna rzecz jest interesująca dla człowieka wychowanego na Politechnice. Daje się zauważyć ciekawy trend socjologiczny: dziewczyny starają się jak najlepiej zaprezentować wśród koleżanek (konkurentek). Na Politechnice kobiet jest jak na lekarstwo, więc każda dziewczyna może liczyć na zainteresowanie, na Uniwerku wydaje mi się, że poprzez dbałość o swój image przedstawicielki płci pięknej wręcz zabiegają o adorację :P
  3. Zazwyczaj sięgam po rozdawane ulotki. Tym razem czekało mnie kompletne zaskoczenie. Wpierw wziąłem pierwszą ulotkę i od razu ją pogniotłem widząc reklamę kursu językowego. Dalej stał kolejny ulotkowicz, wyciągam rękę i słyszę "ale panu nie dam jak ma pan pognieść". Tak mnie zaciekawiła ta sytuacja, że aż wdałem się w dyskusję. W końcu wyszło, że panu płacą za godzinę, a nie za ilość, więc nie daje ich byle komu :) Chyba teraz każdorazowo przed wzięciem ulotki będę się pytał w jaki sposób ulotkowicz ma płacone :P

czwartek, 9 października 2008

Drugi blog pod moją opieką!

Tak mi się spodobało pisanie "głupot na blogu", że wraz z Magdą, Kemotem i Grześkiem założyliśmy Oficjalny Blog WaypointGame. Tematyka będzie inna niż u mnie, na pewno mniej prywatna i bardziej nadająca się do czytania dla przeciętnego gościa. Zresztą widać po moich postach w "Nowościach u Adama", że jest to bardziej pamiętnik niż prawdziwy blog:)

Zapraszam!

poniedziałek, 6 października 2008

Modlin 2008

Dzień po powrocie z nieudanych zawodów postanowiłem coś zrobić z nadmiarem energii który zakumulowałem nie wykorzystując go podczas wyścigu. Padło na wyprawę waypointową. Zabrałem Grześka i zrobiliśmy 110 km. Głównym celem był spichlerz twierdzy Modlin.

Początek trochę monotonny, znana trasa do Leszna. Jedyną odmianą była obserwacja tego co zostało z obiektu radiolokacyjnego - niewiele zostało. Następnie zmiana na szosę Leszno - Kazuń z krótką wizytą na #482 i #485. Oba miejsca były mi znane, więc zdobywanie waypointów trwało dosłownie chwilę. Wreszcie nadszedł czas na główny cel wyprawy - spichlerz.


Dotarcie do "zamku" jest dosyć proste. Należy przemieszczać się wzdłuż brzegu Narwi. W niedzielę jednostka wojskowa była kompletnie opustoszała, więc tym bardziej było łatwo. Na miejscu spotkaliśmy jedną osobę fotografującą, która jednak szybko zniknęła. Później w drodze powrotnej spotkaliśmy dwie pary zakochanych podążające w tym kierunku - dosyć dziwny widok jak dla mnie. Samo miejsce warte odwiedzenie, pomimo, że po waypointcie pozostały tylko strzępki taśmy. Mieliśmy szczęście co do pogody, która pozwalała na "ładne zdjęcia" mi szczególnie podobał się zestaw maszkar :)



Cel drugi to Wieża Michałowska, czyli Rotunda nad Narwią. Miejsce rzeczywiście przypomina plansze z najlepszych gier FPP połowy lat 90-tych. Kojarzyło mi się z finałowymi pojedynkami z bossem, który stał w środku rotundy, gdzie to było... Heretic, Hexen, ...? ;) Nasza krótka eksploracja wykazała zalane piwnice posiadające jednak niezniszczone lampy oświetleniowe, co świadczy, że miejsce jeszcze nie tak dawno musiało być w użyciu. Ciekawym doświadczeniem było spotkanie na miejscu Rosjan (kobieta w wieku średnim oraz chłopak z dziewczyną). Pracują w piekarni w Nowym Dworze i Polska bardzo im się podoba (zrozumiałem, że głównie z powodu na takie miejsca). Dogadanie się było utrudnione, nie byliśmy w stanie wyjaśnić wcześniejszej funkcji rotundy - kiszalnia kapusty :) Pokazaliśmy zdjęcia ze spichlerza i udaliśmy się w dalszą drogę, która zarazem była już powrotem.



Ów powrót był trochę na około, ponieważ zdecydowaliśmy się upewnić czy aby na pewno w twierdzy modlińskiej nie wypożyczają już rowerów. Dalej już standardowo: mosty, Czosnów, Łomna, Łomianki, Babice, Piastów.

GALERIA
MAPA

Wyprawa nr 10


Z niewielkim opóźnieniem w stosunku do publikacji papierowej światło ujrzała "Wyprawa do Żyrardowa". Zapraszam wszystkich do zapoznania się z opisem, ale również do przejechania trasy. Liczę, że opis może stać się inspiracją do stworzenie własnej wyprawy opartej o wszystkie lub tylko niektóre z opisanych miejsc.

Strona Wyprawy WaypointGame

* Jeśli nie widać nowej wyprawy należy usunąć historię przeglądarki. Problem jest, ale na razie nie wiem jak go w łatwy sposób (bez zmiany technologii wykonania) rozwiązać :(

niedziela, 5 października 2008

Krew, deszcz i brak telefonu do organizatora


-WaypointGame Team
- Jak?
- WaypointGame Team
- Szukać na "Ł"? Jak to jest: Łajpojnt...?

Powyższa rozmowa miała miejsce podczas rejestracji w biurze zawodów Odysei Świętokrzyskiej 2008. Sam wyścig dla nas był krótki, ale żeby relacja taka nie była to muszę zacząć już od piątku.

Do Suchedniowa dostaliśmy się załadowanym pociągiem i 21.45 z sakwami ruszyliśmy do bazy wyścigu - Zagnańska. Padał deszcz, a my jechaliśmy wśród tirów, które nie szczędziły wjeżdżania w kałuże. Sam zjazd do Zagnańska był remontowany, a w ciemności nie mogliśmy go dojrzeć. W rezultacie spędziliśmy ok. 5 minut, aby odnaleźć skrzyżowanie drogi krajowej z wojewódzką. Tuż przed samym Zagnańskiem ucięliśmy sobie rozmowę z panem zataczającym się na środku ulicy, o dziwo, na nasz widok ożywił się i zaczął opowiadać o swoich przygodach na lokalnych drogach m.in. o tym jak to nie należy przejmować się nadjeżdżających samochodów.

Od tego momentu zaczną się pojawiać słowa krytyki odnośnie organizatorów wyścigu, organizatorów doświadczonych, tak jak doświadczona staje się impreza skoro była to już jej 6 edycja. Na stronie internetowej imprezy nie widniała żadna mapka dojazdowa. Zagnańsk okazał się całkiem dużą wsią, a o 22:40 nie ma specjalnie możliwości spytać się kogokolwiek o szkołę (baza wyścigu). Nam się udało spotkać zawodników, którzy wynajęli dom zamiast tłoczyć się w internacie lub co gorsze na sali gimnastycznej.

Rejestracja zawodników trochę chaotyczna, ale trudno żeby było inaczej. Nocleg mieliśmy mieć na sali gimnastycznej. Nie zostaliśmy jednak poinformowani gdzie owa sala się mieści (myśleliśmy, że w tym samy budynku gdzie biuro zawodów). Poszliśmy po schodach na górę. Okazało się, że był to internat, a sala były w budynku dalej, jednak na pierwszym piętrze otwarta i zajęta przez kilka osób była świetlica. Skorzystaliśmy z możliwości kameralnego i w sumie dosyć wygodnego noclegu. Te nieformalne miejsce noclegowe okazało się później świetną decyzją. Organizatorzy pomimo zapewnień nie udostępnili sali gimnastycznej o 17.00, była ona wynajęta aż do godziny 23.00. Co gorsza, podobno na sali nie było gniazdka elektrycznego...

Od soboty rana przygotowywaliśmy się mentalne i fizycznie, rowery przechodziły ostatnie regulacje, chociaż widząc zawodników ze swoimi XTRami oraz z kilkoma parami opon na różne warunki wydawało mi się, że nasze zabiegi nie wiele zdziałają. Na zewnątrz od kilkunastu godzin leje deszcz, słychać plotki o skróceniu trasy. Odprawa techniczna zaplanowana została na 9.40. Na miejscu byliśmy punktualnie, a razem z nami około 50% zawodników - kartka o godzinie i miejscu odprawy wisiała tylko w internacie, a na dodatek była dosyć mała...

Odprawa i start na parkingu przed dębem Bartkiem, którego niestety nawet nie zobaczyłem. Na miejscu ekipa z TVP Kielce kręci materiał i robi wywiady. Podczas odprawy wyszło, że trasa została zubożona o 2 punkty i liczy 13 PK - powód: warunki ekstremalne. Organizatorzy kilka razy powtarzali, żeby wybierać lepsze drogi nawet kosztem znacznego objazdu do punktów. W lesie podobno panowała woda po kostki, albo i głębiej.

Ustawiliśmy się na starcie w pierwszym rzędzie. Trasę obmyślaliśmy tradycyjnie odmiennie niż większość. Robimy punkty odwrotnie do ruchu wskazówek zegara, priorytetem jest jazda asfaltami.

Start! Jak zwykle ciasno, ale bez kraksy. Ruszyliśmy w czołówce z tyłu tłok - około 1/3 wybrała nasz wariant. Po około 1,5 km jesteśmy na 3 miejscu, ale przesuwamy się na 1, gdy trzeba było skręcić w lewo :) Na pierwszy punkt dojechaliśmy trochę na około i zdobyliśmy go jako 3-4 drużyna, za to z powrotem na asfalcie byliśmy pierwsi i to z niezłą przewagą. Od tego momentu zaczął się spory odcinek asfaltowy. W zasięgu wzroku za nami druga drużyna. My prowadzimy (oczywiście grupę która wybrała ten wariant). Droga pagórkowata, trochę zakrętów. Padający deszcz na wirażach nie pomagał, ale technikę mamy w miarę dobrą. Na końcu asfaltu wyroiliśmy sobie już ładną przewagę, zaczął się szuter - całkiem niezły, utwardzony, ale z dołami z kałużami. Droga trochę w dół, więc pędzimy. Wydaje się, że nie ma niebezpieczeństwa. Naglę słyszę wywrotkę. Lewan leży, nie jest dobrze, bo widać zakrwawioną twarz. Proponuję osobisty komentarz Lewana na temat całego zajścia, jego przyczyn oraz skutków.

To był koniec naszego wyścigu, więc i kończę relację. Po objeździe ośrodków zdrowia wróciliśmy pociągiem do bazy, a stamtąd rowerami do Kielc, gdzie złapaliśmy transport do Warszawy.

Podsumowując, mam teraz dużą sportową złość. Chcę się odegrać i pokazać swoje możliwości :)

Co do organizacji, to nie mogę jej tak na prawdę oceniać po tym ile widziałem, poza tym sam wiem ile kosztuje pracy doprowadzenie do takie imprezy. Jednak są rzeczy które trzeba napiętnować, aby inne imprezy (także i ta) takich błędów nie popełniły:
- telefon do organizatora! (musi być, najlepiej na mapie i karcie startowej)
- jeśli nocleg ma być dostępny od x godziny to tak musi, tym bardziej, że na tego typu zawodach przejeżdża mnóstwo osób z czasem dość odległych lokalizacji mających zasobą męczącą podróż.

Reszta to drobnostki i ogólnie widząc po zdjęciach była to impreza udana.

Oficjalna galeria
Wyniki i mapa