wtorek, 25 grudnia 2007

Podsumowanie Waypointgame 2007

Długo się zastanawiałem w jakiej formie napisać moje sprawozdanie z Waypointgame. Postanowiłem w końcu, że zrobię to chronologicznie. Powinno pozwolić to dojść czytelnikowi do motywów mojego uczestnictwa w grze i zobrazować w jaki sposób ewoluował mój stosunek do WPG. Do rzeczy:

Jak sprawdziłem 25 marca 2007 roku został opublikowany pierwszy punkt Waypointgame . Ja jednak o samej grze dowiedziałem się kilka dni później. Wynikało to z faktu że na forum alleypiastowe zaglądałem bardzo rzadko, nie byłem nawet jego zarejestrowanym użytkownikiem. O grze dowiedziałem się właśnie z forum, ale to było w drugim tygodniu kwietnia. Pomysł podchwyciłem natychmiast. Poprzedni sezon rowerowy miałem zmarnowany - jeździłem mało. Brakowało mi motywacji. Uważałem, że prawie wszystko w naszej okolicy już widziałem. Początkowo, pomyślałem że Waypointgame będzie główną okazją do ponownego odwiedzenia lokalizacji, które już wcześniej widziałem. Jak się szybko okazało bardzo się wtedy minąłem z prawdą. Kiedy ruszyłem po raz pierwszy w teren było już kilka waypointów, niestety było też już kilka nieaktywnych. Od razu zaplanowałem sobie trasę, która pozwoli mi objechać wszystkim aktywne punkty. I stało się – 14 kwietnia 2007 zaistniałem na Waypointgame.

Jeden z pierwszych waypointów


Natomiast już 21 kwietnia opublikowany został pierwszy mój waypoint – mostek. Chciałem wejść mocnym akcentem, pokazać miejsce jednocześnie bliskie i nieznane. Wydaje mi się, że mi się udało, świadczyły o tym komentarze i rozmowy które później prowadziłem. 24 kwietnia zakończyła się pierwsza seria, dla mnie ciężka. Jeździło wtedy dużo zawodników, trzeba było wstawać wcześnie rano, a i tak nie gwarantowało to maksymalnej ilości punktów. Ja skończyłem swój udział na 8 miejscu i tak dobrym ze względu na mój późniejszy start w WPG.

Mostek Prace Duże - jeden z pierwszych oznaczonych przeze mnie waypointów. Na uwagę zasługuję rower - jeszcze sprzed tuningu ;)


Seria druga, dla całej gry rozpoczęła się trochę niefortunnie, bo w długi majowy weekend, co spowodowało brak aktywności ze strony większości zawodników. Po powrocie ze swoich wyjazdów mieli oni już dużą stratę do liderów, co z pewnością nie mobilizowało do objeżdżania punktów. Ja jednak zostałem w domu i jako pierwszy zacząłem zdobywać punkty 2 serii. Ze zdziwieniem stwierdzałem że idzie mi bardzo dobrze, jednak cały czas czułem oddech T.Pietrzyka, który ostatecznie uplasował się na drugim miejscu w drugiej serii, mi natomiast przypadło w udziale zwycięstwo, jak się później okazało jedyne. W drugiej serii miało miejsce też dla bardzo istotne wydarzenie o którym nie wypada nie wspomnieć. Otóż 13 maja, około godziny 8.50 w Brwinowie przy ulicy Józefa Piłudskiego poznałem Magdę szukającą od dłuższego czasu „szczerego pola” #43. Była to niedziela, odwiedziliśmy razem jeszcze jeden waypoint, w rezultacie Magda spóźniła się na komunię ;)

Brwinów, w tle szczere pole - zdjęcie zrobione przez Magdę

Poza tym od drugiej serii zmieniło się moje nastawienie do Waypointgame. Postanowiłem pobawić się w intensywne oznaczenie miejsc według mnie interesujących jednocześnie starając się w opisie waypointama zamieścić sporo istotnych informacji. W ten sposób powstały między innymi Trytew czy Czuwajka, ale prawdziwe moje oznaczanie miało dopiero nadejść ;)

Trytew


Od 3 serii do gry weszli CBULL z Darkiem Klemensem i zdobywanie dużej liczby punktów już nie było tak łatwe jak kiedyś. Edycję rozpocząłem od oznaczenia między innymi tak wspominanej przez wielu Budki (#51), tak naprawdę nawet teraz nie wydaje mi się ona trudna do zdobycia ;P

Budka


Razem z nią ogłoszony został waypoint 007-na #49 Szczyt tunelu, jak dla mnie najtrudniejszy punkt w całej grze. Łatwo było tam wejść, gorzej zejść. Na początku tej edycji straciłem trochę do czołówki ze względu na mój udział w zawodach w Jurze. Jak się okazało po moim powrocie część nowych punktów była już nieaktywna :( Tydzień późnej miałem kolejny wyjazd tym razem na dłuższy weekend bożociałowy i znowu sytuacja się powtórzyła. Na domiar złego 30 maja miałem nieprzyjemny incydent w drodze na #61 Karmnik. Tradycyjnie rano na uczelnię jechałem rowerem, tym razem chciałem po drodze odwiedzić waypoint, więc się spieszyłem. Jadąc Włodarzewską na Szczęsliwicach przy ok. 35 km/h nie zdążyłem wyhamować przed terenowym samochodem który jechał przede mną. W rezultacie zniszczyłem kawałek tylnej klapy samochodu, rower był cały, ja nie za bardzo (bark i plecy bolały przez ok 3 tygodnie). No i byłem uboższy o dosyć poważną dla mnie sumę.

Czasami trzeba było się nagimnastykować

Z przyjemnych rzeczy to 6 czerwca udało mi się do gry zaciągnąć Lewana, dzięki temu odbyliśmy kilka nocnych wypraw zdobywania waypointów.

W nocy czekały na nas różne niespodzianki


W czerwcu oznaczyłem jeszcze 2 waypointy w okolicach Okęcia, szkoda że nie zostały odwiedzone przez większą ilość zawodników, bo nie dość, że są ciekawe to jeszcze podczas ich oznaczania porządnie zmokłem :P Seria 3 zakończyła się podczas mojej nieobecności wywołanej bardzo udanym pobytem mazurskim. Uzyskałem dobre 3 miejsce, po części dzięki temu, że na WPG nastała 2 tygodniowa przerwa w publikacji punktów.

Jeden z czerwcowych waypointów - grześkowy Dom Gruszków


Seria 4 była bardzo wakacyjna, raptem 3 waypointy, ale dla mojego ostatecznego miejsca w całym sezonie WPG była ona decydująca. W tej serii zająłem swoje najgorsze miejsce, czyli 10, podczas gdy Grzesiek był 4 – strata 6 dużych punktów. Jednak tego nie żałuję ponieważ, moja nieobecność była spowodowana przyjemniejszymi rzeczami, czyli wspomnianym wcześniej pobytem mazurskim. Wszystkie 3 waypointy tej serii zdobyliśmy w grupie wracającej z wakacji. Jednym z nich był niezapomniany Park Archera (#97). Wybraliśmy atak na stos kamieni ze złej strony, przez co musieliśmy użyć swoich umiejętności pływackich, ale było rewelacyjnie, głównie z tego powodu że mieliśmy już tego parnego dnia ponad 100 km w nogach :)

Zdobywanie podczas powrotu do domu z Mazur


Po Mazurach długo nie posiedziałem w domu, ponieważ po niecałym tygodniu wyjechałem na spływ. Przez ten czas trwała 5 seria, z której najbardziej żałuję, że nie wziąłem udziału w wyprawie do Kanałów (#100). Tuż po powrocie postanowiłem przypomnieć o sobie oznaczając kilka waypointów podczas wyprawy źródła Utraty – Radziejowice – Grodzisk. Wyszło 5 waypointów, niestety deszcz spowodował szybką dezaktywację części z nich. 12 sierpnia odbyła się dość liczna wyprawa do Modlina, po drodze zahaczając o kilka waypointów m.in. Cybulice. Dla mnie, Lewana i DNF-a wyprawa zakończyła się pod Radzyminem, gdzie spędziliśmy kilka dni oznaczając 2 waypointy niestety nigdy nie zdobyte (#114 Rynia i #115 Fort Beniaminów).

Podczas wyprawy do Modlina

Tuż po powrocie zrobiłem samotnie jedną z dłuższych wypraw tegorocznych oznaczając m.in. Czersk (#118) i Wiatrak (#119), szczególnie ten drugi waypoint robił na mnie duże wrażenie. Serię zakończyłem znowu na 3 miejscu za CEBULLem i Darkiem Klemensem jednak tym razem strata punktowa była dość duża.

Wrzesień i październik stały pod kątem szóstej już serii WPG. Pierwszy weekend tej serii byłem nieobecny z powodu reprezentowania barw Waypointgame Team na zawodach w Jurze. W połowie września oznaczyłem waypoint na dworcu Gdańskim, jego celem była popularyzacja Dni Transportu Publicznego, które miały się tam odbyć, niestety nikt z tej okazji nie skorzystał. W tym miesiącu odbyło się też kilka grupowych wypraw. Jedną z nich była wyprawa żyrardowska zakończona 3 waypointami i wieloma wrażeniami

. Eksploracja Żyrardowa - stara kotłownia

Wtedy też jakoś znowu zmieniłem swoją koncepcję na Waypointgame, postanowiłem WPG traktować jako pretekst do organizowania grupowych wypraw. W pewnym sensie to się udało, było trochę wypadów m.in. Forty, Łomianki i Otwock. Koniec września to wyprawa bieszczadzka na której pojawiły się po raz pierwszy waypointy z tak daleka od domu.

We wrześniu Waypointgame poszło w Polskę. Na zdjęciu oznaczenie punktu na Tarnicy


Druga, październikowa część szóstej serii obfitowała w mniejszą ilość waypointów i mniejszą aktywność na trasie, przyczyniła się do tego na pewno gorsza pogoda i oczywiście rozpoczęte zajęcia szkolne. Z ciekawszych dla mnie waypointów pojawiły się wtedy: #165 Smok – który sprawił mi ogromne trudności, poza tym był to pierwszy „wirtualny” punkt w grze. Inny ciekawy punkt to znaczona przeze Budka (#167) – punkt ostał się tylko około półtora tygodnia, ale tego się spodziewałem. Dzięki takim waypointom WPG dokumentuje miejsca które szybko się zmieniają, przemijają...

W drugiej połowie roku Waypointgame zawitał do Otwocka


W połowie października odbyła się też wyprawa do Zakopanego, z której też zostało kilka waypointów.

Czasami było mało przyjemnie - poszukiwania kodu na pruszkowskim wysypisku


Dzięki mniejszej aktywności w tej serii Darka Klemensa udało mi się wskoczyć na drugie miejsce, ale już wtedy strata do Grześka była na tyle duża, ze nie wierzyłem w ostateczne zwycięstwo. Tak naprawdę to już wcześniej przestało mi zależeć na zwycięstwie, sama możliwość zdobywania punktów była „nagrodą”, postanowiłem jednak sobie, że będę pierwszyw klasyfikacji na najwięcej zdobytych waypointów.

#166 - Tu-134


Po szóstej serii nastała króciutka, ale obfitująca w nowe waypointy siódma seria. Zaczęła się ona od mojego wyjazdu w Góry Bystrzyckie, oznaczyłem tam dwa punkty. Niestety po powrocie okazało się, że #180 Krzyż Pęcicki jest już nieaktywny, notabene był to jeden z waypointów najbliższych od mojego miejsca zamieszkania. Tydzień później zgłosiłem aż 7 waypointów, liczyłem wtedy, że może w taki sposób zwiększę chociaż minimalnie szanse na zwycięstwo, okazało się że było na odwrót, ale to mnie specjalnie nie zmartwiło. 11 listopada miało miejsce jeszcze jedno istotne wydarzenie. Pobiłem swój rekord w długości jednej wycieczki rowerowej, nie jest on może imponujący, ponieważ wynosi 160 km, ale i tak się z tego bardzo cieszę. Wyprawę odbyłem z Xysiem, a jej bezpośrednim celem był skansen w Mniszewie i tamtejszy waypoint.

Militarnie - Mniszew


16 listopada odbyłem wypad z Magdą w celu odnalezienia podobno najtrudniejszego waypointa, czyli #156 Dąb. Okazało się, że o tej porze jest już dużo łatwiej, chociaż 3 razy mijałem rzeczony dąb, kiedy wreszcie znalazłem kod na ziemi. Serię zakończyłem na trzecim miejscu ze startą zaledwie 2,5 punktu do liderującego CBULLA, żałowałem wtedy tej nieaktywności Krzyża Pęcickiego. Gdybym go wtedy zdobył to walka na finiszu byłaby naprawdę pasjonująca.

Nietypowo bo w środę 21 listopada wystartowała ostatnia 8 seria WPG. Postanowiłem w niej wprowadzić jakiś cykl moich waypointów na zakończenie sezonu. Był on może mało atrakcyjny, ale odzwierciedlał po części to co ja wynosiłem z gry, czyli wiedzę turystyczno-krajoznawczą. Otóż postanowiłem oznaczyć umowny początek i ujście trzech najbliższych nam rzeczek to jest Żbikówki, Raszynki i Regułki. Nie do końca udało mi się to zrealizować z powodu braku czasu, ale i tak byłem zadowolony, słysząc że były problemy ze znalezieniem punktów ;P W tej serii bylem również zdeterminowany, aby zająć bardzo dobrą lokatę, dlatego mimo śniegu i choroby w piątek 30 listopada pojechałem na waypointy Magdy, wyprawa zakończyła się sukcesem sportowym jednakże pod względem zdrowotnym nie wyszedłem na tym najlepiej. Co gorsze tego samego dnia wieczorem wyjeżdżałem w Beskid Żywiecki. Na szczęście góry mnie wyleczyły i w niedzielę rano byłem już zdrowy :)

30 listopada - pierwsze uderzenie zimy na Waypointgame


W tej serii pojawił się też podobno trudny wirtualny waypoint #205 Wyciąg, jednak Magdzie i mnie nie sprawił on większych problemów. Drugim dosyć ciekawym waypointem w tej edycji była Wyspa (#202) autorstwa CBULLA, myślę, że dzień jej zdobywania wpisze mi się na długo w mojej pamięci, ale nie napisze z jakich względów ;P 8 grudnia zostały ogłoszone ostanie waypointy sezonu 2007. Wszystkie ciekawe, aczkolwiek ich zdobycie wymagało trochę czasu, którego w tamtym tygodniu nie miałem. Dlatego ich zdobywanie przesunąłem na następną sobotę, tuż przed alleyem. Był to dla mnie bardzo intensywny dzień i dlatego nie udało mi się zdobyć najdalszego z waypointów tej edycji (#206 Skrzyżowanie), ale i tak sama wyprawa zdobywcza pochłonęła 60 km. Serię 8 zakończyłem nadrugim miejscu za Grześkiem, który skutecznie zdobywał zaległe waypointy.

Ostatni zdobyty przeze mnie waypoint - #207 Rozdroże


Podsumowując pierwszy i mam nadzieję nie ostatni sezon Waypointgame, muszę przyznać że rywalizacja sportowa w moim przypadku ustąpiła chęci poznawania i pokazywania innym ciekawych miejsc. Z miejsca drugiego w generalnej klasfikacji jestem ogromnie zadowolony, potwierdza ono moją systematyczność w zdobywaniu punktów. Jedyne czego żałuję to tego, że w sumie mało zawodników było równie systematycznych i wiele moich ciekawych punktów było odwiedzonych niezwykle rzadko.

Dziękuję wszystkim zawodnikom za nutkę rywalizacji, dziękuję tym z którymi oznaczałem i zdobywałem punkty. Przede wszystkim jednak podziękowania należą się dla 007na za ogrom pracy, ale przede wszystkim za sam pomysł gry i determinację w jej prowadzeniu. Do zobaczenia za rok na trasie!


Adam


Moja, krótka statystyka:

  • Ilość zdobytych waypointów: 204/213 (95,7%)
  • Ilość waypointów oznacznonych przeze mnie lub z moim udziałem: 71/213 (33,3%)
  • Niezdobyte waypointy aktywne ostatniego dnia rywalizacji:

#100 – Kanał

#179 – Obiekt Zabytkowy

#206 - Skrzyżowanie

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

świetne :)