piątek, 10 października 2008

Uniwerek dla portierek

Dzisiaj znalazłem trochę czasu aby po pracy odwiedzić studenta na #531. Co prawda do Warszawy miałem dotrzeć rowerem, ale poranna pogoda skutecznie mnie do tego pomysłu zniechęciła. Padło na komunikację miejską. Nie ukrywam, że nie przepadam za stolicą, staram się w niej bywać jak najrzadziej, dlatego spostrzeżenia jakie dzisiaj poczyniłem mogą być dla niektórych oczywiste, ale mnie trochę zaskoczyły.
  1. Korki w Warszawie. Jakieś "różowe wstążki" postanowiły sobie jutro zrobić marsz, z racji tego Krakowskie Przedmieście było nieprzejezdne, a mój autobus musiał jechać objazdem. Niespodziewałem się, że można autobusem czekać 4 zmiany świateł i w ogóle nie posunąć się do przodu, pomimo tego, że nie było rzadnego wypadku po prostu korek. Ech... rowerem byłoby 5 razy szybciej.
  2. Uniwersytet to wspaniałe miejsce, jakby enklawa wśród gwarnego Śródmieścia. W porównaniu do terenu głównego Politechniki zdziwiła mnie liczba dostępnych ławek, były po prostu wszędzie. Jeszcze jedna rzecz jest interesująca dla człowieka wychowanego na Politechnice. Daje się zauważyć ciekawy trend socjologiczny: dziewczyny starają się jak najlepiej zaprezentować wśród koleżanek (konkurentek). Na Politechnice kobiet jest jak na lekarstwo, więc każda dziewczyna może liczyć na zainteresowanie, na Uniwerku wydaje mi się, że poprzez dbałość o swój image przedstawicielki płci pięknej wręcz zabiegają o adorację :P
  3. Zazwyczaj sięgam po rozdawane ulotki. Tym razem czekało mnie kompletne zaskoczenie. Wpierw wziąłem pierwszą ulotkę i od razu ją pogniotłem widząc reklamę kursu językowego. Dalej stał kolejny ulotkowicz, wyciągam rękę i słyszę "ale panu nie dam jak ma pan pognieść". Tak mnie zaciekawiła ta sytuacja, że aż wdałem się w dyskusję. W końcu wyszło, że panu płacą za godzinę, a nie za ilość, więc nie daje ich byle komu :) Chyba teraz każdorazowo przed wzięciem ulotki będę się pytał w jaki sposób ulotkowicz ma płacone :P

Brak komentarzy: