niedziela, 31 sierpnia 2008

Co to jest waypoint, czyli moje spojrzenie na WPG

Waypoint to miejsce oznaczone przez vlepkę. Charakteryzuję się ono tajemniczością, jest mało znane, ale warte zobaczenia, nie rzadko działa na emocję odwiedzającego.

Powyżej krótka, trochę nieskładna moja definicja waypointa. Postanowiłem napisać o tym jak sam odbieram waypointy, ponieważ zauważam, że ostatnio ich poziom jakby się trochę obniżył. Zdarzają się perełki, ale pojawiają się też i waypointy (nie będę tego ukrywał) niepotrzebne.

Oznaczając waypointa starałem się pokazać miejsce nieznane, aczkolwiek bliskie nam (niedotyczy to moich dalszych wyjazdów). Wydaje mi się, że z małymi wyjątkami to mi się udawało. W zeszłym sezonie trochę szalałem przy oznaczaniu. Były obiekty wzruszające: Trytew, wiatrak w Lininie, czy lodownia komorowska. Były obiekty kolejowe, od nieczynnych peronów zaczynając kończąc na Tx-1123 i SD-80. Był też cykl tematyczno-edukacyjno o pobliskich rzeczkach. Dzisiaj trochę żałuję tej masy, uważam, że kilka waypointów nie zasługiwało na miano ovlepkowania. Ale te wszystkie miejsca miały coś co mnie "ruszało" lub były to miejsca z ciekawą historią.
W WPG2 staram się iść na jakość. Patrząc dzisiaj na moje 22 waypointy stwierdzam, że trzymają one raczej poziom, są gorsze i lepsze, ale każdy z nich bym z chęcią dzisiaj odwiedził i polecił innym do odwiedzenia.

To tyle o mnie. Przeglądając bogatą listę ostatnio opublikowanych waypointów zauważam, tendencję do oznaczania tylko po to aby oznaczyć, tylko dlatego, że to dostarcza punktów. Te gorzkie słowa krytyki tyczą się naprawdę tylko garstki waypointów i niegeneralizuję. Może to wynika z faktu trochę innego zachowania zawodników. Kiedyś było tak, że najpierw się sporo jeździło, zdobywało waypointy, później natomiast stopniowo zaczynało się coś oznaczać. Teraz natomiast zauważam tendencję do zgłaszania dużej ilości waypointów po zdobyciu zaledwie kilku sztuk.

Jeszcze dwie sprawy, które mi leżą na sercu.
Uważam, że kodowanie waypointa bezvlepkowo, czyli "podaj jakieś słowo" itd powinno być stosowane tylko w ostateczności. Na przykład gdy nie mamy przy sobie kodu, a miejsce jest obowiązkowe do oznaczenia, lub gdy powaga miejsca nie pozwala na naklejenie kodu (ale na to też są sposoby - można nakleić trochę dalej). Dojechanie na miejsce i znalezienie vlepki jest bardzo przyjemne dla zdobywcy, daje mu świadomość, że uczestniczy w czymś elitarnym, potwierdza fakt przybycia na właściwe miejsce ponadto sama vlepka promuję gre wśród osób niezaangażowanych. Przy niewątpliwych zaletach nienaklejania vlepek jakimi jest m.in. ich dłuższa żywotność jestem temu przeciwny.
Druga sprawa, która ostatnio wyniknęła. Uważam, że waypointy nie powinny się pojawiać w miejscach do których wstęp jest płatny np. muzea. Ogranicza to dostęp do gry dla osób, które dysponują gotowką. Jeśli uważamy, że miejsce jest warte odwiedzenia i zapłacenia za bilet to piszemy o tym w komentarzu, a kod naklejamy gdzieś na zewnątrz.

To tyle. No i nadmienię, że powyższe opinie są wyłącznie moje, ale chętnie o tym podyskutuję :)

1 komentarz:

Unknown pisze...

Powiem krótko.
Również moim zdaniem kody bezvlepkowe powinny być ostatecznością. Takie samo zdanie mam na temat waypointów płatnych.
Wogóle zgadzam się z tym co napisał tu Adam :).