Spojrzenie na imprezy sportowe z perspektywy zawodnika. Głównie maratony rowerowe na orientację, ale nie tylko...
niedziela, 31 sierpnia 2008
Oficjalna strona Wypraw WPG działa!
Efekt osiągnąłem po wiele trudach.
Co jest i jak działa:
- Możliwość podglądu wszystkich tras na mapie. Trasy w różnym kolorze dla łatwiejszego zobrazowania
- Treść wypraw wraz ze zdjęciami wyświetla się pod mapką.
- zZ takich rzeczy nie widocznych dla użytkownika to wrzucanie nowej wyprawy starłem się możliwie uprościć i wydaje mi się, że swój cel osiągnąłem. Chociaż można w tym względzie wiele jeszcze zrobić.
Niestety nadal są problemy spowodowane niezgodnością niektórych przeglądarek ze standardami. Poniżej lista przeglądarek na których został wykonany test i jego efekt:
- Firefox 3 - bez problemu
- Safari 3.1 - bez problemu
Te dwie powyższe przeglądarki są rekomendowane dla stronki wypraw.
- Opera 9.52 - brak zróżnicowania kolorów tras na mapie.
- Konqueror 3.5.10 - j.w.
- Internet Explorer 7 - nie wyświetla się treść wyprawy.
Priorytetem jest zmuszenie prawidłowego działania stronki pod IE.
Na razie nie planuję prac nad nową funkcjonalnością, ale w dalszych planach jest:
- przycisk "Drukuj" ze sformatowaną stroną do wydruku z opcjami wydruku ze zdjęciami lub bez i z mapą lub bez,
- możliwość dodania trasy z kilometrażem i zaznaczonymi ciekawymi miejscami na mapie,
- interfejs dla autorów wypraw do łatwego wprowadzania wszystkich potrzebnych danych.
Oficjalna strona znajduje się TUTAJ.
Co to jest waypoint, czyli moje spojrzenie na WPG
Powyżej krótka, trochę nieskładna moja definicja waypointa. Postanowiłem napisać o tym jak sam odbieram waypointy, ponieważ zauważam, że ostatnio ich poziom jakby się trochę obniżył. Zdarzają się perełki, ale pojawiają się też i waypointy (nie będę tego ukrywał) niepotrzebne.
Oznaczając waypointa starałem się pokazać miejsce nieznane, aczkolwiek bliskie nam (niedotyczy to moich dalszych wyjazdów). Wydaje mi się, że z małymi wyjątkami to mi się udawało. W zeszłym sezonie trochę szalałem przy oznaczaniu. Były obiekty wzruszające: Trytew, wiatrak w Lininie, czy lodownia komorowska. Były obiekty kolejowe, od nieczynnych peronów zaczynając kończąc na Tx-1123 i SD-80. Był też cykl tematyczno-edukacyjno o pobliskich rzeczkach. Dzisiaj trochę żałuję tej masy, uważam, że kilka waypointów nie zasługiwało na miano ovlepkowania. Ale te wszystkie miejsca miały coś co mnie "ruszało" lub były to miejsca z ciekawą historią.
W WPG2 staram się iść na jakość. Patrząc dzisiaj na moje 22 waypointy stwierdzam, że trzymają one raczej poziom, są gorsze i lepsze, ale każdy z nich bym z chęcią dzisiaj odwiedził i polecił innym do odwiedzenia.
To tyle o mnie. Przeglądając bogatą listę ostatnio opublikowanych waypointów zauważam, tendencję do oznaczania tylko po to aby oznaczyć, tylko dlatego, że to dostarcza punktów. Te gorzkie słowa krytyki tyczą się naprawdę tylko garstki waypointów i niegeneralizuję. Może to wynika z faktu trochę innego zachowania zawodników. Kiedyś było tak, że najpierw się sporo jeździło, zdobywało waypointy, później natomiast stopniowo zaczynało się coś oznaczać. Teraz natomiast zauważam tendencję do zgłaszania dużej ilości waypointów po zdobyciu zaledwie kilku sztuk.
Jeszcze dwie sprawy, które mi leżą na sercu.
Uważam, że kodowanie waypointa bezvlepkowo, czyli "podaj jakieś słowo" itd powinno być stosowane tylko w ostateczności. Na przykład gdy nie mamy przy sobie kodu, a miejsce jest obowiązkowe do oznaczenia, lub gdy powaga miejsca nie pozwala na naklejenie kodu (ale na to też są sposoby - można nakleić trochę dalej). Dojechanie na miejsce i znalezienie vlepki jest bardzo przyjemne dla zdobywcy, daje mu świadomość, że uczestniczy w czymś elitarnym, potwierdza fakt przybycia na właściwe miejsce ponadto sama vlepka promuję gre wśród osób niezaangażowanych. Przy niewątpliwych zaletach nienaklejania vlepek jakimi jest m.in. ich dłuższa żywotność jestem temu przeciwny.
Druga sprawa, która ostatnio wyniknęła. Uważam, że waypointy nie powinny się pojawiać w miejscach do których wstęp jest płatny np. muzea. Ogranicza to dostęp do gry dla osób, które dysponują gotowką. Jeśli uważamy, że miejsce jest warte odwiedzenia i zapłacenia za bilet to piszemy o tym w komentarzu, a kod naklejamy gdzieś na zewnątrz.
To tyle. No i nadmienię, że powyższe opinie są wyłącznie moje, ale chętnie o tym podyskutuję :)
174 kilometry po waypointach
- cały dystans pokonałem sam
- właściwie połowa trasy była pod wiatr i to dosyć silny (ok. 20-25 km/h), a jak zacząłem wracać to wiatr ustał
- 20-30 km pokonałem w trudnym terenie Puszczy Kampinowskiej, gdzie piachy nie są czymś wyjątkowym
- od ok. 90 km zacząłem się zmagać z silnym bólem wewnętrznej części kolana (na ból jestem jakoś odporny, ale sam fakt, że coś takiego się pojawiło tylko stawia mój wynik w lepszym świetle :) )
- zaspałem. Wyruszyłem dopiero o 10.15, co spowodowało, że w domu byłem o 21.00
- przez powyższe musiałem redukować mój pierwotny plan wyprawy, powoli rezygnując z ciekawszych rzeczy
- Właściwie zabrakło czasu na zwiedzanie, wszędzie cechował mnie pośpiech. Na obejrzenie każdego waypointa przypadało tylko ok. 10-20 min. Dodatkowo na najciekawszy dla mnie Chodaków poświeciłem ledwie 40 min.
- Człowiek zdaje sobie sprawę, że musi jeść i pić, ale w trasie się o tym jakoś zapomina. Do Sochaczewa wypiłem ledwie dwa łyki wody, a pierwsze posiłek zjadłem dopiero w tym mieście. Najgorsza jednak była końcówka, mimo, że czułem się dobrze to jednak nie mogłem znaleźć komina cegielni :) oraz źle wskazałem drogę. Zdecydowałem wtedy na spożycie dawki cukru w postaci 0,5 l coli.
Isdebno ze swoim kościołem to pierwszy punkt na mojej trasie. Miejsce mijałem kilkakrotnie, sam kościół obfotografowywałem wiele razy, ale cmentarz przykościelny pozostawał poza kręgiem moich zainteresowań. Zaniedbane, ale przez to bardzo klimatyczne miejsce pochówku właścicieli pobliskich dóbr warte jest spędzenia na nim tych kilku minut.

Isdebno Kościelne - cmentarz
Sochaczew przywitał mnie deszczem, więc szybko udałem się do Muzeum Kolei Wąskotorowej. Byłem tam kilka lat temu, kupiłem bilet, który nota bene nie zmienił się od tylu lat i udałem się do sali wystawowej w celu zlokalizowania nazwiska autora makiety. Właściwie nie robiłem obchodu po samym skansenie - nie było na to czasu.

Kolejka złapana na trasie

Chodaków - więcej ciekawych zdjęć w galerii

Kościół w Brochowie od strony Bzury
Dąb Kobenzy musiałem oglądać możliwie szybko, aby ostatnich waypointów niezdobywać po zmroku. Drzewo robi wrażenie, jest ogromne i rozłożyste, podobno najstarsze w puszczy, ale chyba ktoś zapomniał o słynnych dębach jagielońskich (niestety trasa mojej wyprawy nie przewidywała ich odwiedzenia).

Obok dębu profesora Kobenzy.
Kościół w Leoncinie był mi wcześniej znany. Załatwiłem sprawy dosyć szybko, zrobiłem sobie przerwę na ostatni posiłek na trasie i ruszyłem wśród piachów do Sosny Powstańców 1863 r. Drzewo jest martwe dokładnie od tylu lat od ilu ja jestem na świecie, ale nadal robi przejmujące wrażenie. Legenda o powyginanych konarach od ciał wieszanych powstańców po obejrzeniu drzewa staje się jeszcze bardziej prawdziwa.

Sosna Powstańców 1863 r.
Do wypełnienia planu zostały mi jeszcze dwa waypointy, w Zaborówku i Mariewie. Znalezienie cegielni w Zaborówku okazało się przy moim stanie niemożliwe. Pomimo przejżdżania 4 razy obok domniemanego miejsca, nic oprócz drzew nie widziałem. Po powrocie na szosę, źle udzieliłem informacji o położeniu dworku w Zaborówku. W tym momencie zdałem sobie sprawę z dwóch rzeczy: brakuje mi cukru, w takim stanie nie znajdę waypointa na strzelnicy. Kupiłem więc colę i popędziłem do domu, prędkość w garnicach 30 km/h nie była problemem co tylko potwierdzało fakt że byłem dobrze przygotowany fizycznie. W domu byłem o 21.00, 3 godziny po zapowiedzianym czasie powrotu :)
piątek, 29 sierpnia 2008
Pruszkowski welodrom startuje!
Kolarstwo torowe to zaskakująca ilość różnych konkurencji na tyle dziwnych co i niezwykle ciekawych. Ten na pozór nudny sport kryje w sobie dużą niespodziankę jaką jest ogromna zależność osiągniętego wyniku od strategii. Czyli nie tylko "mocne nogi" decydują, ale przede wszystkim "głowa" i to mi się podoba.
Młodzi kolarze przyjeżdżają już 1 września do Pruszkowa aby rozpocząć swoje treningi przed najważniejszą w tym roku dla w nich imprezą jaką są Mistrzostwa Europy. Od środy rozpoczynają się finały. Zawody zakończą się w niedzielę 7 września. Szczegółowy program znajduje się tutaj. Najważniejsze, że na wszystkie dni wstęp jest WOLNY i to pomimo wcześniejszych doniesień o dosyć drogich biletach.
No to kogo spotkam na widowni? ;)
Konkurs na logo Alleypiasta!
Już wkrótce pięciolecie Alleypiasta! Znakomita okazja, żeby uformowaną przez prawie 40 wyścigów ideę skompresować w zwięzłej formie graficznej.
Uruchamiamy temat wśród znajomych i nieznajomych, dawnych alleycatowych działaczy i aktywnych rowerowych grafików i przede wszystkim - osobiście podejmujemy wyzwanie! 5 października podsumowanie zebranych projektów.
Zasady:
Konkurs ma na celu wybór oryginalnego znaku graficznego dla imprez spod znaku Alleypiasta.
1. Konkurs trwa od 26.08.2008 do 5.10.2008. W tym czasie można zgłaszać prace.
2. Projekt powinien być przesłany w wersji wektorowej na adres logo@alleypiast.waw.pl
3. Prace może zgłaszać dowolna osoba.
4. Liczba projektów zgłoszonych przez jedną osobę jest nieograniczona.
5. Wyłonienie zwycięskiego projektu nastąpi w drodze głosowania trwającego od 6.10.2008 do 12.10.2008 na Forum Alleypiasta.
6. Głosować może każdy uczestnik Alleypiasta, który do 5.10.2008 będzie zarejestrowanym użytkownikiem Forum Alleypiasta.
7. Każdy głosujący oddaje jeden głos na dowolnie wybrany projekt lub dotychczasową wersję logo.
8. Projekt, który otrzyma największą liczbę głosów, zostaje Logo Alleypiasta.
9. Nagradzani są autorzy trzech projektów o największej liczbie głosów.
10. W przypadku uzyskania tej samej liczby głosów na miejscach 1, 2, 3, na kolejny tydzień ogłaszane jest głosowanie uzupełniające, w którym biorą udział projekty w obrębie danego miejsca "ex equo".
11. Nagrodą główną w konkursie jest koszulka z nadrukowanym zwycięskim logo i dodatkowymi motywami (wg uznania zwycięzcy). Kolor i rozmiar do uzgodnienia.
Od dłuższego coraz bardziej identyfikuje się z Alleypiastem, a właściwie z grupą ludzi spod znaku Alleypiasta. Od dłuższego też czasu uważam, że Alleypiast powinien iść do przodu i przerodzić się w coś większego. To "coś" jest obecnie bliżej nieokreślone, ale to nie przeszkadza poczynić kroków dążących do wyniesienia Alleypiasta ponad tło wyłącznie wyścigowe.
Dzięki takim ludziom jak Zerozeroseven, Grzesiek, Kemot, Magda i inni rodzą się wśród nas nowe pomysły, ale one nie tylko zostają w naszych głowach. Nasz upór powoduje, że się urzeczywistniają. WaypointRace, WaypointGame, Wyprawy WPG to wszystko efekt ostatniego roku i znak, że mamy ogromne ambicje i ogromny potencjał.
Uważam, że te wszystkie inicjatywy powinny integrować się pod współną marką, aby dla osób zewnątrz nie były oddzielnymi tworami robionymi przez anonimowych ludzi, ale inicjatywami grupy Alleypiast!
Myślę, że wszyscy się zgodzimy, że w tej chwili Alleypiast to też sposób na życie. Pierwszy raz wspominał o tym 007 jeszcze rok temu, ale wtedy mało kto to odczuwał i rozumiał. Jak określić ten styl życia... To jest cel dla twórców nowego logo. W mojej ocenie wygra ten znak który w możliwie najprostszy sposób przedstawi to co cechuje Alleypiasta - właśnie ten sposób na życie. Dla mnie jest to przede wszystkim otwartość na ludzi, na lokalne problemy, zainteresowanie tym co się dzieje w naszej małej ojczyźnie, ale też współuczestniczenie i kreawanie inicjatyw społecznych mających na celu promocję aktywnego sposoby spędzania czasu, regionu i przede wszystkim roweru :)
Powyższe opinie są moimi własnymi, ale zapraszam do dyskusji (najlepiej na forum Alleypiasta)
Okres dożynkowy czas zacząć
Szczegóły na plakacie:
niedziela, 24 sierpnia 2008
Kiedy tak naprawdę kursuje prom Łomianki - Białołęka?

Jako, że na weekend wraz z Lewanem musieliśmy się dostać na podradzymińską działkę chcieliśmy do transportu transwiślanego użyć wspomnianego promu. Jednak ze zweryfikowaniem terminów kursowania miałem ogromne problemy. Oto jakie znalazłem odpowiedzi:
- prom kursuje do końca sierpnia codziennie w godzinach 8-20.30
- prom kursuje w weekendy do końca sierpnia w godzinach 8-20.00
- prom kursuje w weekendy do końca sierpnia w godzinach 8-20.30
Okazało się, że żadna z nich nie jest precyzyjna. Od armatora i kapitana promu w jednej osobie otrzymaliśmy taką odpowiedź:
Prom kursuje w godzinach 8-19.00 co pół godziny (odpływ z prawego brzegu o pełnej godzinie i o "w pół do", prom dopływa do lewego pbrzegu i od razu wraca). Kursy w piątki, soboty i niedziele do końca września.
Sama przeprawa trwa 2-3 minuty i jest BEZPŁATNA.
W niedzielę jest trochę tłocznie w przeciwieństwie do piątku, gdy byliśmy na promie sami.
GALERIA z promu i ze zdobywania waypointa Cmentarz garnizonowy.
Z ostatniej chwili: pech chciał, że właśnie przed chwilą został opublikowany promowy waypoint.
Kotlina Kłodzka 2008
Do stuprocentowego wykonania planu zabrakło Gór Sowich, ale po pierwsze uniemożliwiła do moja kontuzja a po drugie warunki pogodowe pod koniec wyjazdu były na tyle trudne, że nawet dobrze się stało, że tych gór nie odwiedziliśmy.
8.08.2008 (piątek) z Warszawy na szczyt (chamstwa)
godzina 22.00 zbiórka na dworcu Wschodnim.
godzina 22.28 ruszamy Karkonoszami do Szklarskiej Poręby i Kudowy Zdrój
na trasie ryglujemy drzwi do przedziały paskiem od spodni.
9.08.2008 (sobota) Ze Złotych do Bialskich
godzina 7.15 meldujemy się na dworcu Kłodzko Miasto, a o 9.00 wyruszamy z Lądka Zdroju w góry po krótkiej przejażdżce PKSem. Na start poszedł południowy fragment Gór Złotych: Zdobyciu pierwszego szczytu (Trojak 766 m) towarzyszą pierwsze opady deszczu. Z tarasu widokowego mało co widać. W drodze do Doliny Górnej Białej Lądeckiej z powodu pomyłki na trasie omijamy ruiny zamku Karpień. Po posiłku w Starym Gierałtowie przychodzi czas na Góry Bialskie. Rozpoczynamy od wspinaczki na przełęcz Dział (922 m). Dalej Czernica (1083 m) - najwyżej tego dnia i pierwsi prawdziwi turyści na szlaku (harcerki).
Zejście do asfaltu obok rzeki Biała Lądecka. Po drugiej stronie drogi obóz harcerski. Rozpoczyna się ostatnie tego dnia wspinanie. Nocleg na piętrze wiaty turystycznej na wysokości około 1000 m. Po drugiej stronie drogi rezerwat Puszcza Śnieżnej Białki.
GOT: 31
10.08.2008 (niedziele) Wyżej nie będzie...
Niedziela stała pod znakiem zdobycia Masywu Śnieżnika.
Około godziny 8 ruszyliśmy przez Rezerwat Śnieżnej Białki do granicy. I tak trzymając się słupków granicznych podążaliśmy na Śnieżnik. Pierwszy postój wypadł na Rudawcu (1112 m), następny już na przełęczy Płoszczyna (817 m). Na kolejnej przełęczy (950 m) zdaliśmy sobie sprawę z późnej godziny i ze śpiewem na ustach i już bez postoju ruszyliśmy na mordercze podejście na Śnieżnik (1426 m). Z powodu silnego wiatru pobyt na najwyższym szczycie Kotliny Kłodzkiej trwał dosyć krótko. Ten etap podróży zakończyliśmy toaletą w Schronisku pod Śnieżnikiem. Na koniec dnia i na pożegnanie z kolejnym pasmem górskim - Masyw Śnieżnika czekało nas zejście do Międzygórza, gdzie dosyć szczęśliwie wiata na mapie okazała się bezpłatnym polem namiotowym.
GOT: 31
11.08.2008 (poniedziałek) Na moście
Na starcie zobaczyliśmy jeden z najwyższych wodospadów w Sudetach (Wilczki: 22 m). Następnie przetransportowaliśmy się PKSem do Długopola Zdrój, gdzie po drugim śniadaniu ruszyliśmy w Góry Bystrzyckie. Pierwsze poważne podejście od razu dało nam w kość, ale później było w miarę płasko. Po odpoczynku i zdobyciu chyboczącej się ambony ruszyliśmy do schroniska na Spalonej (812 m). Następnie w kierunku granicy. Nocleg po pewnych trudnościach odbył się na moście granicznym Lasówka-Trckov.
GOT: 23
12.08.2008 (wtorek) Przez Czechy na spotkanie z DNFem
Pobudka standardowo o 6.15, aby zdążyć na pociąg z Warszawy w Dusznikach Zdroju. Na powitanie czeskich Gór Orlickich poznaliśmy pijanych drwali, którzy umożliwili nam ekscytującą jazdę na szczyt Velka Destna (1105 m). Po zdobyciu ambony i zwiedzeniu schroniska udaliśmy się do Masarykovej Chaty, gdzie spożyliśmy drugie śniadanie. Obok szczytu Orlicy (1084 m) wróciliśmy na polską stronę. Dalej mieliśmy ciężki spacer asfaltem w kierunku Dusznik mijając "czerwony kanion" i ruiny skoczni narciarskiej. W Dusznikach odbyło się rytualne moczenie nóg, wizyta w Biedronce, zgubienie czapki na dworcu i dosiadka do DNF w drodze do Kudowy.
GOT: 20
13.08.2008 (środa) Szlakiem czaszek
Po noclegu nad niezbyt czystym stawem w Kudowie Zdroju i zakupach w Biedronce ruszyliśmy przez Zdrój do Kaplicy Czaszek. Po drodze odbyliśmy napełnianie butelek wodą o zapachu zgniłych jajek. Wkrótce nastąpiło przywitanie z Górami Stołowymi. Punktem kulminacyjnym stały się Błędne Skały... Później było już przejście do Karłowa i jak dla mnie najwspanialszy nocleg: na łące pod Szczelińcem mając widok na góry Masywu Śnieżnika.
GOT:18
14.08.2008 (czwartek) Między niebem a piekłem
Po nocy na wygodnym podłożu ruszyliśmy w kierunku Szczelińca. Szczeliniec (919 m) to kolejna świetna zabawa po Błędnych Skałach. Kolejna atrakcja tym razem wizualna do Skalne Grzyby. Efektowne wejście do Wambierzyc wśród łanów zboża i na koniec szukanie noclegu. Po nieudanych łowach w parku podworskim nocujemy pod wiaduktem kolejowym na posiadłości pewnego zasłużonego mieszkańca pobliskich ziem. Dzień ten należy również potraktować jako początek końca wyprawy, a to za sprawą mojej kontuzji, która wyniknęła tuż po Szczelińcu.
GOT:20
15.08.2008 (piątek) Burzliwe Święto
Po raz pierwszy nie musieliśmy się rano spieszyć, co tym bardziej było ważne, że w nocy szalała burza. Dzień upłynął na zwiedzaniu Wambierzyc, po południu rozpętała się ulewa, która towarzyszyła nam nawet w Polanicy Zdrój do której dotarliśmy PKSem. Koniec dnia to wspinaczka do Sokołówki i zastania zamkniętej bazy harcerskiej.
GOT: 6
16.08.2008 (sobota) Lans

We Wrocławiu (kiepskie zdjęcie, ale nie mam lepszego)
niedziela, 3 sierpnia 2008
Alleypiast Mostówka

Zajęliśmy razem z Lewanem 2 miejsce, ulegając tylko dwóm OGRom. Błędów nawigacyjnych większych nie było. Dojazd na miejsce wykonaliśmy rowerowo przez Górę Kalwarię. W sumie dystans wyniósł 63 (dojazd) + 40 (alley) km.
Wielkie podziękowania dla Zajączka, za naprawdę profesjonalne podejście do organizacji. Wszystkie punkty były na swoim miejscu, trasa urozmaicona i ciekawa. Może jakby przed startem dać około 5 minut na zapoznanie się z trasą wtedy mogły by się trochę wyrównać szanse pomiędzy osobami tutejszymi a przyjezdnymi. Ale poza tym tak jak mówiłem - SUPER!
MAPA
GALERIA
Wkrótce bogata dokumentacja video!
Wyprawa kąpielowa
MAPA
GALERIA