sobota, 21 lutego 2009

ZRPP: Poprawka

Tylko mała poprawka w rozkładzie SKM. Już od 19.01.09 pociąg SKM z Warszawy Śródmieście odjeżdżająca o 15.24 wyrusza o 15.40. Ja dopiero teraz te fakt uwzględniam w moim Zintegrowanym Rozkładzie Pociągów Podmiejskich.

W korekcie rozkładu z 1 marca nie powinno być zmian na naszej linii.
EDIT: A jednak, jadąc wczoraj SKM zobaczyłem informację o zmianie rozkładu. Nigdzie jeszcze nie ma wykazu zmian, ale to się powinno zmienić na dniach. Natomiast na pewno nie ma zmian ze strony KM.


Wersja HTML
Wersja PDF

piątek, 20 lutego 2009

Adama przygody z GPSem. Część 1: Zakup i pierwsze wrażenia.

Minęło już kilkanaście dni odkąd stałem się szczęśliwym posiadaczem modułu GPS. Postanowiłem stworzyć cykl opisujący moje przygody związane z użytkowaniem tej przystawki. Mam nadzieję, że będą przydatne.

Dysponując dwoma telefonami można się zastanawiać czy nie wykorzystać ich możliwości w nieco bardziej zaawansowany sposób. Do tej pory wolałem proste komórki - bez bajerów. W grudniu postanowiłem zakupić nowy sprzęt, wtedy się okazało, że takich bezbajerowych telefonów prawie nie ma. Wybrałem Nokię 3110C, bardzo poręczny i sprytny telefon, a co w kontekście tego posta najważniejsze posiada Javę i Bluetooth. Jednak dosyć słaby wyświetlacz nie powodował we mnie chęci szukania ciekawych rozwiązań. Skończyło się na wgraniu kilku gier, słownika angielsko-polskiego i rozkładu WKD.
Jakiś czas później dostałem SE k800i. Model niepierwszej świeżości, ale to co go odróżniało od mojej Nokii to duży 320x240px wyświetlacz, poza tym kilka rozwiązań pozwalających bardziej cieszyć się alternatywnego oprogramowania (chociażby możliwość automatycznego zezwalania na dostęp aplikacji do zasobów telefonu, czego za nic nie mogłem wykonać w 3110c).
W pewnym momencie zainteresowałem się możliwością podłączenia przystawki GPS do telefonu.

Długo się nie zastanawiałem, za ok. 100zł zakupiłem Navibe GB-337.
Urządzenie łączy się z telefonem przez Bluetooth. W opakowaniu znalazłem coś niewiele większego od karty kredytowej - idealnie mieści się w kieszeni. "Obłożone" jest antypoślizgowym materiałem co sprawia, że się nie zsuwa na pochyłych powierzchniach (testowane na ramie okna w pociągu). Urządzenie posiada 3 diody (wskaźnik sygnału, naładowania, bluetooth) oraz dwa przyciski, jeden do włączania - zabezpieczony przed przypadkowym użyciem, oraz drugi do wyłączania. Całość sprawia wrażenie solidnie wykonanego a co najważniejsze jest dosyć lekkie. Dodatkowo w pudełku znajdowała się płyta (oprócz instrukcji obsługi w PDF nic innego z płyty nie otwierałem) oraz ładowarka samochodowa. Ważna sprawa to brak ładowarki sieciowej - dla mnie dodatkowy koszt 20 zł - wtyk miniUSB, więc jeśli ktoś ma to wydatek odpada.

A teraz kilka szczegółów eksploatacyjnych. Po wcześniejszych testach jednego ze starszych turystycznych "Garminów", byłem bardzo pozytywnie zaskoczony szybkością działania. Moduł standardowo nastawia się około 40-50 sek, co ważne potrafi złapać satelity nawet w ruchu. Nie ma problemu z nawigacją w tramwaju, autobusie czy pociągu. W przypadku zgubienia sygnału (co jest bardzo rzadkie - zdarzyło mi się ze dwa razy po wjeździe do tunelu), ponowne znalezienie satelit trwa kilka sekund. Co ciekawe GPS działa nawet w budynku (w pracy na 4 piętrze bez problemu, w domu na parterze - tylko przy oknie).

Jeśli chodzi o dokładność to nie mam większych zastrzeżeń oprócz tego, że moduł ma spore problemy z odgadnięciem wysokości.

Ważna sprawa to na ile starcza bateria. Mogę powiedzieć, że na około 6,5-7 godzin. Jest to pewien problem, szczególnie gdy zacznę z nim jeździć na rowerze. Rozwiązania na które się skłaniam to "ładowarka" zasilana bateriami/akumulatorkami AA. Taki zestaw na czarną godzinę. Jak kupię to opiszę.

Sam moduł i porównanie wielkości w stosunku do telefonu:



W następnym odcinku: Przegląd oprogramowania...

niedziela, 15 lutego 2009

Brugi Winter Trophy 2009 - krótkie podsumowanie


Czas wreszcie coś napisać...
Po ponad miesiącu od zakończenia krótko podsumuję swój udział w Brugi Winter Trophy 2009.

Pierwszy raz w życiu założę rakiety śnieżne. Pierwszy raz będę w Masywie Pilska. To były dwa główne powody, które motywowały mnie do udziału w tej imprezie.

Ostatecznie zająłem 38 miejsce w swojej - najtrudniejszej kategorii. Był to koniec stawki, a na taki rezultat złożyło się kilka rzeczy:
- impreza okazała się biegowa, na co do końca nie byłem przekonany. Orientacja miała niewielkie znaczenie, a to głównie z tego względu, że cała trasa była "oznaczona" śladami czołówki na śniegu,
- błędy taktyczne pierwszego dnia zawodów, nad którymi się nie chcę rozwodzić
- kryzys drugiego dnia, szedłem sam, ale szło mi dosyć dobrze do pewnego feralnego podejścia na którym zdecydowałem się odpuścić jeden z najbardziej wartościowych punktów chociaż był dosyć blisko.

Natomiast wracając do moich głównych celów wyjazdu:
1. Rakiety to świetna zabawa, sporo pomagają, ale cudów się nie należy spodziewać. Mając porównanie z piątku, gdy wybrałem się bez sprzętu to muszę stwierdzić, że na podejściach i na prostych odcinkach rakiety dają oszczędność rzędu 1/3 czasu (zależy jeszcze jaki śnieg, przyjmuję, że taki po kolana :) ) Natomiast na zejściach opłaca się zdjąć rakiety i zbiegać ;)
2. Beskid Żywiecki, a właściwie Masyw Pilska to rewelacyjne tereny. Zaskoczyły mnie pozytywnie, głównie jeśli chodzi o widoki (przykłady w galerii). Same Pilsko jest dosyć strome i potrafi dać w kość, ale ze szczytu świetnie widać Babią Górę i Tatry. Już mi się marzy obóz wędrowny Babia-Pilsko- Milówka. Może już w tym roku...

GALERIA
WYNIKI
GALERIA OFICJALNA
FILM